Ujemny wynik testu na obecność koronawirusa nie musi oznaczać, że pacjent jest zdrowy. Okazuje się, że czułość testów nie daje diagnozy pewnej w stu procentach. Dopiero wykonanie USG płuc pozwala dokładnie zbadać, czy pacjent choruje na COVID-19.
O najnowszych ustaleniach dotyczących skuteczności diagnozowania koronawirusa informuje magazyn medyczny HCPLive. Kluczowe wnioski zauważył z kolei dr Paweł Grzesiowski, ekspert w dziedzinie profilaktyki zakażeń.
"Kolejny krok – test ujemny nie znaczy, że pacjent jest zdrowy. Czułość testu 60-80%. Decyduje stan kliniczny. USG płuc pozwala na wykrycie COVID-19 zanim pacjent ma duszność. SORy i Izby Przyjęć muszą badać USG płuc" – napisał lekarz.
W badaniu specjaliści podkreślili, że tomografia komputerowa klatki piersiowej osiągnęła wyższą czułość w diagnostyce COVID-19 w porównaniu z pobieranymi próbkami wymazów z gardła. W tym celu przeanalizowano badania 1014 hospitalizowanych pacjentów z podejrzeniem COVID-19 w Wuhan w Chinach. Poddano ich seryjnym testom na koronawirusa oraz badaniom USG płuc.
Przy porównaniu większości wyników okazało się, że kiedy zwykłe testy wskazywały wynik ujemny, dokładniejsza diagnostyka nie pozostawiała wątpliwości i wskazywała na obecność SARS-CoV-2 u pacjentów.
Dodajmy, że na całym świecie do tej pory potwierdzono ponad 455 tys. zakażeń koronawirusem. Ponad 20 tys. pacjentów zmarło. Najwięcej ofiar śmiertelnych odnotowano we Włoszech, w Chinach oraz w Hiszpanii.