Tragiczny rekord w Hiszpanii to 832 oficjalnie potwierdzone zgony z powodu covid-19 w ciągu doby – łącznie już prawie 6 tysięcy. A jednak to tylko część prawdy o ogromie tragedii wywołanej koronawirusem. Tamtejszy instytut zdrowia przekonuje, że to tylko wierzchołek góry lodowej.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Podawana oficjalnie liczba zmarłych i zakażonych koronawirusem w Hiszpanii może być tylko "wierzchołkiem góry lodowej" – tak wynika z raportu sporządzonego przez Instytut Zdrowia im. Carlosa III, przytaczanego przez dziennik "El Pais".
Według raportu, zmarłych i zakażonych może być o wiele więcej. Ofiary śmiertelne koronawirusa liczone są bowiem jedynie w przypadku pozytywnych testów na obecność SARS-CoV-2. Nie dotyczy to natomiast tych, którzy zmarli w domach czy domach opieki, czyli wszystkich, którzy nie zostali poddanie testom.
I tak na przykład w regionie Kastylia-Leon w 385 przypadkach śmierci powyżej średniej tylko w mniej niż jednej trzeciej (122) za przyczynę uznano koronawirusa. Jako przyczynę u reszty podawano na przykład zapalenie płuc. Wiadomo, że tym osobom nie zrobiono testów na SARS-CoV-2.
W regionie Madrytu, który epidemia koronawirusa dotknęła najmocniej, zanotowano o 66 proc. więcej zgonów niż wynosi średnia z lat ubiegłych (794). A jednak tylko 192 zgony uznano za wywołane przez koronawirusa.
W ciągu ostatniej doby w Hiszpanii zanotowano 832 zgony z powodu koronawirusa. Liczba ofiar śmiertelnych pandemii koronawirusa wzrosła do 5690.
Zdaniem byłego dyrektora departamentu działań medycznych w sytuacjach kryzysowych WHO, Daniela Lopeza-Acuna, liczba nosicieli koronawirusa w Hiszpanii jest najprawdopodobniej 10 razy wyższa niż oficjalne dane.