Kiedy lekarze ratują nasze ciała, ktoś powinien też wzmocnić naszego ducha. A szczypta buddyjskiej filozofii z pewnością przyda się wielu osobom w obecnych, niezwykle trudnych czasach. Możemy ją znaleźć w specjalnym liście napisanym przez urzędującego Dalajlamę.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Dalajlama XIV zaczyna swój list od spojrzenia na historię Indii, w której wiele razy było opisywane powstawanie, trwanie i zagłada światów. "Wśród przyczyn ich ruiny wymienia się konflikty zbrojne i choroby, co zdaje się wpisywać w naszą obecną sytuację. Mimo stojących przed nami zagrożeń, żywe istoty, w tym ludzie, posiadają ogromną zdolność przetrwania" – trafnie zauważa duchowy i polityczny przywódca narodu tybetańskiego.
"Bez względu na to, w jak trudnym znajdujemy się położeniu, powinniśmy szukać rozwiązań z determinacją i odwagą, zdając się na naukę i ludzką pomysłowość. To naturalne, że zagrożenie dla zdrowia i dostatku budzi w nas strach i niepokój" – dodaje mnich, który w 1989 roku dostał Pokojową Nagrodę Nobla.
Dalajlama zwrócił się też do osób, które straciły źródło utrzymania. "Dla tych, którzy nie mają stałych dochodów, życie zmieniło się w codzienną walkę o przetrwanie. Z całą mocą apeluję do wszystkich, którzy mogą coś w tej sprawie zrobić, o otoczenie opieką najbardziej zagrożonych członków naszych społeczności" – pisze.
Tybetański mnich składa też wyrazy wdzięczności pracownikom służby zdrowia. "Lekarzom, pielęgniarkom i personelowi pomocniczemu – którzy stoją na linii frontu i ratują innych, ryzykując własnym życiem. Ich służba to prawdziwe współczucie w działaniu" – przyznaje Dalajlama.
Jest też pełen uznania dla wspólnej międzynarodowej walki z tym zagrożeniem. Szczególnie inicjatywa Indii, które zaprosiły inne kraje do stworzenia specjalnego funduszu pomocowego oraz elektronicznej platformy wymiany informacji.
W takich sytuacjach zawsze pomaga mi stara, mądra rada: o ile można jakoś zaradzić, należy to zrobić i nie warto się martwić, a jeśli nie da się nic uczynić, niepokój też w niczym nie pomoże.