Marszałek Tomasz Grodzki zapewnił, że Senat z najwyższą starannością zajmie się ustawą o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym. Polityk wskazywał, że projekt był przygotowany i procedowany w błyskawicznym tempie.
– Senat nie będzie stosował żadnej blokady, tylko jak najstaranniejszy, jak to tylko jest możliwe w warunkach pandemii, proces legislacyjny. Mamy na to 30 dni – mówił Tomasz Grodzki.
Marszałek wyższej izby parlamentu przyznał, że dopiero po rozwianiu wszystkich wątpliwości senatorowie, być może po zdalnych konsultacjach społecznych, przystąpią do procedowania podczas obrad plenarnych.
Grodzki nie ukrywał, że krytycznie podchodzi do planu PiS odnośnie wyborów prezydenckich. Partia rządząca dąży do tego, by głosowanie, mimo epidemii koronawirusa w Polsce, odbyło się w maju.
– Jeżeli wypełnienie aktu demokratycznego wyboru ma być związane z narażeniem swojego i cudzego zdrowia i życia, to należy sobie zadać fundamentalne pytanie - zwłaszcza w naszej kulturze śródziemnomorskiej i chrześcijańskiej - co jest ważniejsze: życie i zdrowie ludzkie czy akt wyborczy – wskazywał marszałek.
Polityk zauważył ponadto, że projekt o korespondencyjnym głosowaniu był przygotowany bardzo szybko, a cała procedura może spowodować bałagan i wiele nadużyć.
Po wprowadzeniu małych poprawek i złożeniu nowego projektu zmian w kodeksie wyborczym, Prawu i Sprawiedliwości udało się za drugim razem pchnąć do przodu swoje plany odnośnie wprowadzenia w Polsce powszechnego głosowania korespondencyjnego. Sejm przyjął w pierwszym czytaniu projekt PiS. Za odrzuceniem wniosku głosowała cała opozycja. Przeciwko odrzuceniu niemal cały obóz Zjednoczonej Prawicy.