Główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak uważa, że słowa Pawła Borysa z Polskiego Funduszu Rozwoju na temat oszczędności Polaków w bankach są skrajnie nieodpowiedzialne.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Słowa o tym, że rząd może sięgnąć po oszczędności Polaków zgromadzone w bankach wywołały duże poruszenie. W rozmowie z Pawłem Borysem w TV Trwam padło pytanie o 900 mld zł na kontach Polaków w bankach, które mogłyby zasilić w jakiejś części kasę rządu w czasach epidemii koronawirusa.
A szef Polskiego Funduszu Rozwoju odparł, że nie można tego wykluczyć, dodając dość niejasne słowa o obligacjach. Wywołało to spory niepokój. O opinię w sprawie kontrowersyjnej wypowiedzi poprosiliśmy więc Janusza Jankowiaka, głównego ekonomistę Polskiej Rady Biznesu.
"Potrzebna większa odpowiedzialność za słowo"
– W tych czasach potrzebna jest większa niż zazwyczaj odpowiedzialność za słowo, precyzja w wypowiedziach i to, co zrobił Paweł Borys jest przykładem skrajnej nieodpowiedzialności. Dokonał daleko idącego skrótu myślowego. To się nie powinno zdarzyć i może mieć bardzo daleko idące konsekwencje. Natomiast – co widzimy – może być interpretowane również jako próba jakiegoś innego dobrania się do oszczędności Polaków. Ta wypowiedź powinna być zdementowana i doprecyzowana bardzo szybko, by nie obróciła się w coś bardzo niebezpiecznego – powiedział w rozmowie z naTemat ekonomista.
– Nie podejrzewam, żeby Paweł Borys mówił o aneksji oszczędności. Chodziło prawdopodobnie o emisję obligacji detalicznych, które są z założenia adresowane do indywidualnych klientów – ocenił Janusz Jankowiak.
O co chodzi z obligacjami?
Zapytaliśmy, czy emisja obligacji ma rację bytu w tak niepewnych czasach jak epidemia koronawirusa. – Takie obligacje się emituje i ponieważ są emitowane przez Skarb Państwa, ich oprocentowanie jest oczywiście atrakcyjniejsze niż lokat i depozytów. Rządy w ten sposób się finansują, także w tak niepewnych czasach – wyjaśnił Jankowiak.
– Problem polega tylko na tym, że emisja obligacji detalicznych jest bardzo rozciągnięta w czasie i kwoty, które rząd może z tego tytułu pozyskać są z reguły dużo niższe niż potrzeby pożyczkowe. Krótko mówiąc: do tego, żeby to zrobić szybko i żeby pieniędzy było dużo, same emisje obligacji detalicznych nie wystarczą – ocenił główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.