– Aktywizm jest dla wszystkich, tu nikt nie ma monopolu. Dlatego w Fali Sprzeciwu biorą udział też chłopcy i mężczyźni, którzy nie są bezpośrednio zagrożeni przymusem donoszenia niechcianej ciąży – mówi 17–letnia Zuza Karcz z Dąbrowy Górniczej, która jest jedną z inicjatorek akcji #FalaSprzeciwu wobec projektu totalnego zakazu przerywania niechcianej ciąży.
Anna Dryjańska: Skąd pomysł na akcję “Fala Sprzeciwu”?
Zuza Karcz: Z niezgody na to, by głos młodych był pomijany, gdy mowa o prawach człowieka, w tym prawach człowieka kobiet. A brutalnym łamaniem tych praw jest przymus donoszenia niechcianej ciąży. Podobny charakter ma zakaz edukacji seksualnej, który też próbuje się wprowadzić. To także nasza sprawa, młodych. Dlatego w nocy z sobotę na niedzielę zmobilizowaliśmy się na Instagramie w gronie 118 aktywistek i aktywistów, którzy się wspierają, szerują swoje treści, ale zazwyczaj nie wychodzą poza swoją bańkę.
Teraz wyszliście i to z przytupem. #FalaSprzeciwu była przez kilka godzin na pierwszym miejscu w trendach Twittera.
Bardzo mnie to cieszy. W ramach akcji powstało 40 tys. tweetów, a przecież jest jeszcze Instagram i Facebook. Wygrała solidarność, niezależnie od tego, co się stanie w Sejmie.
W Falę Sprzeciwu szybko włączyli się politycy, działacze organizacji pozarządowych…
To, jak Fala rozlewa się w internecie, było cudowne. Co prawda część mediów błędnie przypisała akcję partiom lub organizacjom, podczas gdy – jeszcze raz to podkreślę – zainicjowali ją młodzi. Indywidualnie.
Kto oprócz ciebie jest w gronie inicjatorów?
Moja dziewczyna Klaudia Borkowska i kolega Kacper Parol.
Skąd się znacie?
Należeliśmy razem do Przedwiośnia, młodzieżówki Wiosny Roberta Biedronia.
”Należeliśmy”?
Bo w organizacji działa jeszcze tylko Kacper, ja i Klaudia już od miesięcy nie.
Dlaczego wystąpiłaś z Przedwiośnia?
Nie było żadnych zgrzytów, nadal trzymam kciuki za wielu fantastycznych ludzi, których tam poznałam. Przeszkadzało mi to, że w momencie gdy weszłam do młodzieżówki, ludzie z zewnątrz zaczęli postrzegać moje poglądy i działania jako coś, czego używam tylko po to, by się wybić w polityce.
A to są naprawdę ważne dla mnie wartości, a nie instrument do robienia kariery. Etykietki nie mają znaczenia. Dlatego Fala Sprzeciwu grupuje aktywistki i aktywistów z różnych środowisk i regionów Polski. W większości znamy się tylko wirtualnie.
Czy mogę zapytać, ile masz lat?
Niedługo skończę 18.
Ludzie zaczną się zastanawiać się, dlaczego niepełnoletnia lesbijka w ogóle angażuje się w prawo do przerywania niechcianej ciąży.
Ze swoją partnerką w ciążę nie zajdę. Nadal jednak mogę stać się ofiarą przestępstwa, a totalny zakaz aborcji odbierze mi wybór. Przestępca nie pyta wcześniej o orientację albo datę urodzenia. Ryzyko jest, ale faktycznie mniejsze niż u moich heteroseksualnych koleżanek, które uprawiają seks ze swoimi chłopakami. Przecież to moje przyjaciółki, znajome, sąsiadki. Tu chodzi o siostrzeństwo.
Brzmi górnolotnie.
Nie szkodzi. Aktywizm jest dla wszystkich, tu nikt nie ma monopolu. Dlatego w Fali Sprzeciwu biorą udział też chłopcy i mężczyźni, którzy nie są bezpośrednio zagrożeni przymusem donoszenia niechcianej ciąży. A ja wspieram te inicjatywy, które chcę i mogę, np. tworzenie nakładek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet na profilówki na fejsie z napisem “Piekło Kobiet”.
Brałaś udział w pierwszym OSK, 3 października 2016 roku, gdy PiS pod naciskiem kobiet wyrzucił podobny projekt do kosza?
Nie, miałam wtedy 14 lat i nie czułam się na tyle pewnie, by publicznie wyrażać swoje poglądy. Trzymałam kciuki po cichu. Ale teraz już nie będę milczeć. I coraz więcej młodych też zabiera głos. Chcemy, aby politycy nas usłyszeli.