
Jak jednak podaje dziennik, jej rzekome certyfikaty notorycznie są fałszowane przez chińskich producentów. "GW" publikuje komunikat ECM z 3 kwietnia. "Nie jesteśmy jednostką notyfikowaną w zakresie środków ochrony osobistej, dlatego też nie możemy i nie wydajemy żadnych certyfikatów CE (…). Używanie naszej nazwy i numeru w maskach jest oszustwem i nadużyciem, a my podejmujemy kroki w celu śledzenia i zgłaszania wszystkich fałszywych certyfikatów w obiegu" – czytamy w piśmie ECM.
KGHM zapowiada kroki prawne
Dziennik zapytał jeszcze o sprawę w KGHM. Lidia Marcinkowska, szefowa komunikacji firmy, zapewniła o autentyczności opublikowanych przez prezesa certyfikatów.AKTUALIZACJA:
Stanowisko KGHM
Już po naszym tekście dostaliśmy e-maila od Mateusza Bydłowskiego z departamentu prawnego KGHM, w którym znalazł się między innymi skan sprostowania, jakie firma skierowała do "Gazety Wyborczej". Czytamy w nim, iż w materiale prasowym pt. "Dziwne maseczki od KGHM" zostały zawarte nieprawdziwe informacje, jakoby "KGHM wydała miliony na chińskie maseczki z podrobionymi certyfikatami" oraz "Włoski certyfikat to lipa".
"Produkty, o których mowa, nie zostały sprowadzone do Polski na podstawie podrobionych lub lipnych certyfikatów, a posiadane przez nie certyfikaty są autentyczne i nie zostały w jakikolwiek sposób sfałszowane" - czytamy. Pod pismem podpisali się Marcin Chludziński, prezes zarządu KGHM oraz Paweł Gruza, wiceprezes zarządu.