Lawinowo rośnie liczba samorządów, które publicznie ogłaszają, że nie zgadzają się na udostępnienie Poczcie Polskiej spisu wyborców. Mail, który do wielu dotarł w nocy, wywołał oburzenie i wzbudził ogromne podejrzenia. Jak zareagowali na niego samorządowcy związani z PiS?
Prezydenci kolejnych miast zapowiadają, że w sprawie tego maila zamierzają składać zawiadomienie do prokuratury. W mediach społecznościowych pokazują treść listu. Nie zostawiają suchej nitki i na Poczcie Polskiej, i na rządzie.
– Jeżeli ten nocny mail został rzeczywiście wysnłany przez Pocztę Polską to jest coś niebywałego, z czym wcześniej w historii nie mieliśmy do czynienia – komentuje prezydent Piły Piotr Głowski. Na FB umieścił nagranie. – Mail został potraktowany, jako próba wyłudzenia danych osobowych – mówi mieszkańcom.
W Chełmie nie otrzymali maila
Reakcje są bardzo podobne i w dużych, i małych miastach i gminach. O chaosie, jaki wywołał, nie warto wspominać, bo wszyscy go widzą. – Mail ze skrzynki, którą może sobie założyć każdy, bez nazwiska, niczym nieautoryzowany przychodzi o 1:40 w nocy, to już budzi podejrzenie, a jeszcze dotyczy on udostępnienia danych wyborców. To pokazuje amatorszczyznę Poczty Polskiej i to, że nie jest gotowa na przeprowadzenie wyborów w sposób korespondencyjny – reagował Marek Szulc, burmistrz Prabut.
A jakie reakcje mail od Poczty Polskiej wywołał tam, gdzie rządzą włodarze z PiS? Jak się okazuje, nie wszędzie dotarł. W piątek, 24 kwietnia, przed południem, gdy przez Polskę przechodziła pocztowo-wyborcza burza, w Chełmie, gdzie od 2018 roku rządzi prezydent z PiS, nic takiego nie dostali.
– Nie wpłynął do nas taki mail – przyznał w rozmowie z naTemat Damian Zieliński z Gabinetu Prezydenta Miasta Chełm.
Nie znajdują podstawy prawnej
W Wadowicach, gdzie od 2018 roku rządzi burmistrz z PiS, zdecydowano, by danych nie udostępniać. – Taka była nasza decyzja na moment otrzymania tej informacji i na dzień dzisiejszy te dane nie zostały udostępnione – mówi naTemat Marta Budzyńska, zastępca burmistrza Bartosza Kalińskiego.
Jak był główny powód? – Brak podstawy prawnej do żądania przez Pocztę tych danych – odpowiada. Decyzja konsultowana była z prawnikami urzędu. Wszyscy mieli takie samo zdanie. – Otrzymany od Poczty Polskiej email został również przesłany do Krajowego Biura Wyborczego z delegaturą w Krakowie skąd w odpowiedzi otrzymaliśmy stanowisko Państwowej Komisji Wyborczej – dodaje Marta Budzyńska.
Co zrobią z tym mailem? – Nie podejmiemy w tym zakresie żadnych działań, które nie byłyby zgodne z obowiązującymi przepisami prawa – mówi.
Przyznaje, że gdy go zobaczyła, zastanawiała się, czy na pewno jest to mail z konta Poczty Polskiej, czy ktoś nie włamał się serwery i wysłał taką wiadomość. – Z mojej strony na pewno było zdziwienie – mówi zastępca burmistrza.
Burmistrz nie wyda danych mieszkańców
Artur Gajlewicz, burmistrz Dąbrowy Białostockiej na Podlasiu, również nie zamierza nikomu tych danych przekazywać. W wyborach samorządowych w 2018 roku startował z Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.
– Dotarł do nas mail od Poczty Polskiej, ale bez żadnych podstaw prawnych, żebym komukolwiek miał takie dane udostępniać. Jeśli nie ma ustawy o wyborach, nie ma podstawy prawnej. Dlatego na obecną chwilę nie widzę podstaw, by wydać Poczcie Polskiej dane osobowe swoich mieszkańców – mówi naTemat.
Burmistrz podkreśla, że sprawa przekazana jest do weryfikacji dla inspektora danych osobowych oraz radcy prawnego.
Przyznaje, że pismo nie bardzo mu się podobało, był zaskoczony anonimowym podpisem "Poczta Polska". – To tak samo, gdybym ja podpisywał różne decyzje "Urząd Miasta i Gminy Dąbrowa Białostocka". Co miałoby to oznacza? Urząd to imię? Białostocki nazwisko? Na tę chwilę nie widzę szans, żeby przekazać dane osobowe – mówi.
Uważa jednak, że nie ma się co oburzać. – Trzeba podejść ze spokojem, bez względu na to, jakie kto ma preferencje polityczne. Tu nie trzeba być z PiS, PO, czy SLD – mówi.
O mailu Poczty nie rozmawiał z innymi samorządami, mają teraz ważniejsze sprawy na głowie – pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Odpisze na maila Poczty, ale pewnie w poniedziałek.
– My nie uprawiamy polityki, zajmujemy się swoimi sprawami, które mamy na terenie swoich samorządów i w tych celach się kontaktujemy. Wybory to zadanie rządu, i tak od nas nic nie zależy. Jeśli rząd zadecyduje, to takie wybory się odbędą – mówi.
Niektóre samorządy jeszcze myślą
Ktoś napisał na Twitterze, że część samorządów zadeklarowała udostępnienie spisu wyborów.
Trudno to ocenić, bo część samorządów jeszcze myśli. W jednej z gmin na Podkarpaciu usłyszałam, że decyzję podejmą raczej w poniedziałek, bo teraz nie ma burmistrza.
– Dziś od rana wpływa mnóstwo maili od mieszkańców, którzy nie zgadzają się na to, żebyśmy udostępniali Poczcie Polskiej ich dane. Nie wiem, jaka jest decyzja pana burmistrza, ale wydaje mi się, że również nie jest ku temu skłonny – to reakcja w innym urzędzie.
W innej gminie właśnie trwały konsultacje z inspektorem danych osobowych i prawnikami. – Jeszcze nie wiem, co zrobimy. Dopiero będziemy rozmawiać z burmistrzem. On jeszcze nie zdradził swojego stanowiska – powiedział nam jeden z pracowników.
A jak on ocenia tego maila? – Samo to, że jest podpisany "Poczta Polska" pokazuje, że ktoś potraktował nas niepoważnie. Ja nigdy nie podpisuję pism "Urząd Miejski", tylko imieniem i nazwiskiem – odpowiada.
Zastanawia się jeszcze po co w ogóle Poczcie Polskiej nasze numery PESEL.
Emocje nie są potrzebne, trzeba zachować zdrowy rozsądek. Nie sądzę, żeby te dane miały być udostępniane na inny cel niż wyborczy. Nie można myśleć, że rząd Polski chce wyłudzić dane osobowe. Jeśli chciałby to zrobić, to przecież ma dane z poprzednich wyborów. Aczkolwiek wiadomo, że co roku mogą się one zmieniać.