Nie 201 tysięcy, a 318 tysięcy zgonów – tak wyglądałby oficjalny bilans ofiar koronawirusa na świecie, gdyby wziąć pod uwagę szacunki analityków z "Financial Times". Ich zdaniem skala pandemii SARS-CoV-2 jest o wiele większa, co udowadniają na podstawie analizy śmiertelności w 14 krajach świata.
Eksperci z "Financial Times" przeanalizowali wszystkie przyczyny zgonów w 14 krajach w okresie od marca do kwietnia w latach 2015-2019. Wyciągnęli z nich średnią liczbę ofiar śmiertelnych i porównali ją z marcem i kwietniem 2020 roku. W efekcie okazało się, że w tym roku w badanych krajach odnotowano o 50 proc. więcej zgonów niż w latach ubiegłych.
Wpływ na to według dziennika miała pandemia koronawirusa. Nie tylko zwiększyła statystyki śmiertelności bezpośrednio o zgony spowodowane Covid-19, ale także w znaczącym stopniu osłabiła wydolność służby zdrowia, co przełożyło się na więcej ofiar wśród osób cierpiących na inne choroby. Ponadto chorzy podczas pandemii unikają szpitali, co w skrajnych przypadkach także kończy się ich zgonem.
Dokładne liczby
Dlatego ogólny bilans pandemii zdaniem "FT" powinien wyglądać inaczej. Dokładnie pokazują to statystyki. Na przykład w Belgii liczba ofiar śmiertelnych wzrosła o 60 proc., w Hiszpanii o 51 proc., w Holandii o 42 proc., a we Francji o 34 proc. Sytuacja wygląda jeszcze inaczej, kiedy przyjrzymy się poszczególnym regionom.
W prowincji Guayas w Ekwadorze między 1 marca a 15 kwietnia zgłoszono zaledwie 45 zgonów związanych z Covid-19, ale jednocześnie o 10 tysięcy zgonów więcej, niż w tym samym okresie w latach poprzednich. To wzrost o 350 procent!
W Lombardii w oficjalnych statystykach odnotowano w badanym czasie ponad 13 tys. przypadków śmiertelnych, z czego 4348 z powodu koronawirusa. W porównaniu z latami ubiegłymi to wzrost o 155 proc. Podobnie sytuacja wygląda w Bergamo – wzrost o 464 proc., Nowym Jorku – 200 proc. i Madrycie – 161 proc.