
Komuś, kto od lat mieszka w mieście, miło wyrwać się czasem z betonowej dżungli, choćby literacko. Co pozwoli zaspokoić to pragnienie? Otóż kryminały z akcją umiejscowioną na polskiej prowincji. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że powieści o małomiasteczkowych zbrodniach to już osobny podgatunek w świecie rodzimej literatury. Miejsca, gdzie diabeł mówi dobranoc, z zamkniętymi społecznościami, mają bowiem swój nieodparty urok, tworząc idealną scenerię do konfrontacji z mroczną stroną ludzkiej natury. Dowodzi tego powieść "Więzy krwi", najnowszy kryminał Hanny Greń.
Szamotała się rozpaczliwie, ale osłabienie spowodowane wcześniejszą napaścią i paniczną ucieczką sprawiło, że nie miała sił się bronić. Rzęziła, usiłując złapać bodaj odrobinę powietrza, chwytała duszące ją dłonie, wierzgała w nadziei, że zdoła kopnąć przeciwnika. Wszystko na próżno. Przed oczami wirowały czerwone plamy, które wnet zamieniły się w czerń, a później nie było już nic.
Granicząca ze Strzygomiem Świercznica była niedużą wsią o pięknie zagospodarowanym terenie i kilku atrakcjach turystycznych. Można było skorzystać z całorocznego toru saneczkarskiego, zwiedzić pobliskie jaskinie lub wybrać się na niezbyt forsowną wycieczkę do Ściany Życzeń, czyli niemal pionowej nagiej skały z naturalnie wydrążonym lejem, gdzie od wieków skapywała woda, po każdym deszczu zbierająca się w zagłębieniu na szczycie. Należało się nachylić, zbliżyć usta i wyszeptać życzenie, a choć gwarancji spełnienia na piśmie się nie otrzymywało, miejscowi twierdzili, że Ściana Życzeń uszczęśliwiła wszystkich, którzy uwierzyli w jej możliwości.
– Trzeba oblać naszą współpracę, żeby się nie rozeschła – oświadczyła, wyraźnie napawając się osłupieniem dziewcząt. – Pora skosztować tego gwiazd naszych wina. Podoba mi się to określenie, bo właśnie ten gatunek wina jest ulubionym trunkiem naszych świercznickich gwiazd. A raczej gwiazdek, bo aż tak wielkie to jednak nie są. [...] Sławne nie są, ale we własnym mniemaniu bardzo ważne z nich persony. To cztery gwiazdy świecące najjaśniej na naszym wiejskim firmamencie, i tak się ciekawie złożyło, że akurat o te osoby pytała Wioletka.
Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona
