Prezydent wita się z właścicielem małej pizzerii na Florydzie. Wymieniają uścisk dłoni, poklepują po plecach, żartują – taki filmik z amerykańskiej kampanii wyborczej stał się wczoraj hitem internetu. Dlaczego podobna scena nigdy nie mogłaby się wydarzyć w Polsce?
Na filmie, który obiegł wczoraj cały świat, Barack Obama składa niespodziewaną wizytę w pizzerii "Big Apple" w Fort Pierce na Florydzie. Spotkanie z właścicielem lokalu, Scottem Van Duzerem, jest tak serdeczne, że prezydent ląduje w ramionach swojego rozmówcy i zostaje na chwilę uniesiony w powietrze. O to, dlaczego takich scen nie uświadczymy raczej na naszym własnym politycznym podwórku, zapytałem ekspertów od marketingu politycznego.
Jakie społeczeństwo, tacy politycy
– W USA funkcjonuje zupełnie inna kultura, nie tylko polityczna. Po prostu tamtejsi wyborcy, tamto społeczeństwo jest zupełnie inne od naszego. Spontaniczność, swoisty luz, nieformalne kontakty i zachowania są w Ameryce na porządku dziennym – mówi dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista od marketingu politycznego. – Polacy są w interakcjach z innymi ludźmi o wiele bardziej stonowani, oficjalni. Każdy naród ma po prostu swoją specyfikę kulturową – tłumaczy. Wtóruje mu dr Wojciech Jabłoński z Instytutu Dziennikarstwa UW: – W naszej, wschodniej kulturze przyjaźń, zażyłość i pozbawioną formalnego gorsetu bliskość można demonstrować właściwie dopiero wtedy, kiedy jesteśmy podpici. Upojenie alkoholowe niejako usprawiedliwia, bo na co dzień takie zachowania, jakie widzimy na filmiku z prezydentem Obamą, to raczej dla Polaków przekroczenie pewnej konwencji, coś wstydliwego – zauważa ekspert.
Partyjni koledzy ważniejsi niż wyborca
Dr Jabłoński dodaje jednak, że nie wszystko można wytłumaczyć uwarunkowaniami kulturowymi. Dużą rolę odgrywa też kształt naszego systemu politycznego. – W Polsce politycy żyją w zupełnie w innym świecie, niż ich wyborcy i tak naprawdę nie muszą się wcale interesować tzw “człowiekiem z ulicy.” Zmienia się to tylko na krótki okres trwania kampanii wyborczej, ale generalnie dla polityków ważniejsi od obywateli są partyjni bonzowie, którzy układają listy wyborcze – to od nich w dużym stopniu zależy, czy dany kandydat znajdzie się w parlamencie – mówi dr Jabłoński.
Czy będziemy drugą Ameryką?
Eksperci, z którymi udało mi się porozmawiać, nie są zgodni co do tego, czy w przyszłości polski, “poważny” model zachowania polityków będzie się upodabniał do “nieformalnego” stylu amerykańskiego. dr Bartłomiej Biskup twierdzi, że polscy mężowie stanu rzadziej decydują się na bezpośredni kontakt z wyborcą także z powodu krótkiej historii naszej demokracji parlamentarnej. – Wciąż jeszcze uczymy się w kampanii wyborczych i poznajemy ich tajniki. Debaty, mitingi wyborcze, niespodziewane, nieformalne spotkania – to wszystko dopiero kształtuje się na naszych oczach – mówi ekspert. W jego opinii, coraz gorsze wykształcenie Polaków powodować będzie, że politycy chętniej uciekać się będą do “sztuczek” i teatralnych gestów poufałości licząc, że wszyscy w nie uwierzymy. Nie powinniśmy się jednak spodziewać u nas “drugiej Ameryki”, bo rozwiązania skuteczne w jednym kraju nigdy nie dają się łątwo przenosić na obcy grunt. dr Jabłoński idzie dalej, twierdząc, że skoro przez 22 lata demokracji nie rozwinęły się u nas takie formy politycznego teatru, jak w USA, to już się to prawdopodobnie nie stanie.
Tusk też nie jest geniuszem
Obaj moi rozmówcy stwierdzili, że choć podobających się wyborcom “nieformalnych” i “spontanicznych” zachowań można się uczyć, nie wszystkim sztuka ta wychodzi równie dobrze. – Nie ma żadnego porównania między Obamą w pizzerii, a Jarosławem Kaczyńskim robiącym zakupy w “Biedronce”. Ten pierwszy wypadł znacznie, znacznie lepiej i bardziej naturalnie – ocenia dr Biskup. – To, że w Polsce wszyscy zachwycają się “młodzieńczym wyluzowaniem” Tuska, dzieje się trochę w myśl zasady “wśród ślepych i jednooki jest królem”. W porównaniu z politykami z USA, nasz premier nie jest geniuszem technik “body language”, mówi dr Jabłoński. Kto jeszcze, jeśli chodzi o nieformalne, spontaniczne zachowanie wypada w polskiej polityce najlepiej? – Bez dwóch zdań Ryszard Kalisz i Tadeusz Cymański. Są sympatyczni, zawsze umieją się odnaleźć, nie boją się, nie mają oporów, by rozmawiać z ludźmi – podsumowuje dr Biskup.