– Homofobiczny bluzg o "Lawendowej Mafii" i "powiązanych zjawiskach" trwa w filmie zaledwie trzy minuty. Ale nie sposób ocenić szkód, które Sekielscy tymi trzema minutami spowodowali w społecznym spojrzeniu na i tak prześladowaną mniejszość – ocenił poeta Jacek Dehnel w komentarzu na temat treści wypowiadanych w "Zabawie w chowanego" m.in. przez ks. Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego oraz katolickiego publicystę Tomasza Terlikowskiego.
Co się "odjaniepawliło" w nowym filmie braci Sekielskich?
– Zajmuję się czasem przekładem, więc dziś, w Międzynarodowym Dniu Przeciw Homofobii, przetłumaczę Wam to, co możecie zobaczyć w filmie Sekielskich "Zabawa w chowanego”, z homofobii na antysemityzm, żebyście zobaczyli, co tu się odjaniepawliło – wyjaśnia pisarz, tłumacz i malarz Jacek Dehnel.
Pisarz za pośrednictwem mediów społecznościowych w niezwykle obrazowy sposób przedstawił swoją opinię dotyczącą wypowiedzi padających w nowym dokumencie na temat pedofilii wśród duchownych.
Dehnela oburzyło wyjaśnienie dotyczące "mafii lawendowej", które stosuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski do opisu tzw. "choroby rzymskiej". Ta ma określać homoseksualistów wśród duchownych katolickich i ich wzajemnych powiązań, które prowadzą do "ukrywania pewnych rzeczy".
W filmie zarówno ks. Isakowicz-Zalewski, jak i Tomasz Terlikowski sugerują, że winę za ukrywanie czynów pedofilskich i nadużyć seksualnych wśród duchownych ponosi kościelne "homolobby".
– Nie należy wszystkiego utożsamiać z homoseksualizmem, ale też nie należy histerycznie twierdzić, że nie ma żadnej korelacji pomiędzy tymi dwoma zjawiskami – powiedział braciom Sekielskim katolicki publicysta Tomasz Terlikowski w "Zabawie w chowanego".
Homofobiczne wypowiedzi
Jacek Dehnel tłumaczy, że powiązanie pedofilii z homoseksualizmem to spore nadużycie, a autorzy nowego dokumentu nie pokusili się o zestawienie wypowiedzi swoich rozmówców z opiniami ekspertów, naukowców czy specjalistów reprezentujących inny światopogląd.
Dehnel zaznacza, że choć Sekielscy powołują się w filmie na Frédérika Martela, autora książki "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie", to jednak – według niego – błędnie go interpretują: – Martel mówi coś zupełnie innego. Od czego zaczyna? Od przywołania faktów, ustalonych przez naukę:
"Należy być bardzo ostrożnym w tej kwestii, żeby uniknąć nieporozumień […] nie ma żadnego związku pomiędzy homoseksualizmem a pedofilią bądź molestowaniem" – stwierdza pisarz.
Następnie przechodzi do danych, które pokazują, że najczęściej molestowanie ma miejsce w rodzinach heteroseksualnych. I dalej, bardzo ostrożnie i starannie dobierając słowa, mówi o tym, że powiązanie katolickiej homofobii z wysokim odsetkiem gejów wśród kleru, doprowadziło do tego, że kościelna "kultura sekretu" (choć lepiej byłoby użyć chyba słów "subkultura szantażu") pozwala pedofilom się chronić, szantażując gejów.
Pisarz zauważa, że "homofobiczny bluzg" trwa w filmie zaledwie trzy minuty, ale "nie sposób ocenić szkód, które Sekielscy tymi trzema minutami spowodowali w społecznym spojrzeniu na i tak prześladowaną mniejszość".
W kraju szalejącej homofobii, najbardziej homofobicznym w całej Unii, gdzie kościół z PiSem rozpętał wielką akcję propagandową przeciwko – so to speak – mnie i mojemu ludowi, Sekielscy wprost przekazują dalej tę homofobiczną propagandę, która jest kompletnym, cynicznym łgarstwem kościoła, wycelowanym w nas, żeby ratować tyłki biskupów i pedofilów w sutannach.
Jacek Dehnel.
W tym równaniu geje nie są sprawcami molestowania, tylko kolejnymi ofiarami – dokładnie tak, jak inni księża szantażowani dlatego, że mają kochanki, są alkoholikami albo podkradali z kościelnych funduszy. To nie homoseksualizm jest tu czemukolwiek winny, tylko patologiczna etyka seksualna katolicyzmu, która przez ostatnie dekady naćpała się dopalaczy, dosypywanych przez duet ekscentryczno-egzotyczny Jan Paweł II – Wanda Półtawska.