Wymiana Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego okazuje się jak dotąd dobrym posunięciem PO, może nawet strzałem w dziesiątkę. Kandydat Platformy zanotował kilka mocnych wypowiedzi, czym nadał potrzebną nową dynamikę kampanii prezydenckiej. Z nowego sondażu wynika, że mógłby solidnie namieszać w drugiej turze wyborów prezydenckich.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Rafał Trzaskowski może liczyć w sondażach na drugie miejsce i to jest radykalna poprawa w porównaniu do wyników Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która zajmowała w badaniach nawet szóste miejsce notując 2-4 proc. poparcia. Nowy kandydat PO wywołał też spore poruszenie w mediach sprzyjających PiS deklaracją o przyszłej likwidacji TVP Info, upartyjnionej przez PiS jak jeszcze nigdy po 1989 r. Wydaje się, że tą zapowiedzią trafił w oczekiwania wyborców zmęczonych uporczywą i siermiężną propagandą publicznego – przynajmniej w nazwie – nadawcy.
Według najnowszego sondażu Pollstera dla "Super Expressu" to właśnie Trzaskowski wszedłby do drugiej tury wraz z Andrzejem Dudą. Urzędujący prezydent uzyskałby w pierwszej turze 43,76 proc. poparcia, a kandydat Koalicji Obywatelskiej 16,54 proc., co dałoby mu drugie miejsce minimalnie przed Szymonem Hołownią – 15,88 proc.
Władysław Kosiniak-Kamysz mógłby liczyć na 9,73 proc. poparcia wyborców. Na Krzysztofa Bosaka zagłosowałoby 6,45 proc. badanych. Robert Biedroń miałby 5,51 proc. głosów. Paweł Tanajno uzyskałby 0,82 proc, Marek Jakubiak – 0,80 proc., Mirosław Piotrowski – 0,43 proc. a Stanisław Żółtek – 0,08 proc.
Jak przełożyłoby się to na wyniki drugiej tury? Andrzej Duda wygrałby ją w granicach błędu statystycznego – uzyskałby 53 proc. poparcia, podczas gdy Rafał Trzaskowski mógłby liczyć na 47 proc. poparcia. Ten wynik oznacza, że decydujące starcie może być naprawdę ciekawe.