Dokument "Nic się nie stało" Sylwestra Latkowskiego mocno uderzył w środowisko celebrytów. Do zarzutów, które padły w filmie pod adresem Borysa Szyca, odniosła się żona aktora. "Od wczoraj jesteśmy zastraszani i obrażani" – napisała w oświadczeniu Justyna Szyc-Nagłowska.
"Ludzie już osądzili mojego męża nazywając go pedofilem. Od wczoraj jesteśmy zastraszani i obrażani. Niesamowicie przerażające jest to, jaką moc ma kłamliwe słowo i jak łatwo osądzać nam człowieka na jego podstawie" – czytamy we wpisie Justyny Szyc-Nagłowskiej.
Przypomnijmy, że Sylwester Latkowski po premierze filmu zwrócił się do Borysa Szyca słowami: "Chciałbym zacząć od apelu. Borys, może czas nie tłumaczyć się, tak jak mi się tłumaczyłeś — że byłeś pijany wtedy, ćpałeś, mało pamiętasz... Czas, żebyś powiedział opinii publicznej, czego byłeś świadkiem, co robiłeś, czego nie robiłeś".
Borys Szyc odpowiedział na ostro. Aktor przyznał, że bywał w Zatoce Sztuki, ale odkąd wyszło na jaw, że dochodziło tam do łamania prawa, zaczął domagać się wyjaśnienia sprawy.
Szyc napisał, że Latkowski zaczął go "atakować wiadomościami" w lipcu 2019 roku. "Koniecznie chciał, bym mu powiedział coś sensacyjnego, bo przecież jak tam chlałem, to na pewno 'coś' wiem. Coś. Sam nie mógł określić co" — czytamy w poście aktora.
O czym opowiada "Nic się nie stało" Latkowskiego?
Dokument, który pokazała TVP opowiada m.in. historię 14-letniej Anaid, która pięć lat temu popełniła samobójstwo. W filmie podkreślano, że lokalach Zatoka Sztuki oraz Dream Club miały bywać znane postaci, takie jak Kuba Wojewódzki, Adam Nergal Darski, Borys Szyc czy Natalia Siwiec i wiele innych.
W "Nic się nie stało" wypowiada się między innymi prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który określa Zatokę Sztuki jako ku***widołek”, który stał się "przykrywką do działań pedofilskich, stręczycielskich czy produkcji prostytutek".