Przemówienie Mateusza Morawieckiego odbiło się szerokim echem w polskiej polityce. Zostało odebrane jednoznacznie: jako bezpardonowy atak na opozycję wywołany sondażowymi kłopotami Andrzeja Dudy w związku ze startem Rafała Trzaskowskiego. Przemówienie premiera rządu PiS ostro komentowali politycy opozycji.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Mateusz Morawiecki podczas swojego wystąpienia zaatakował opozycję, nawiązując nawet do czasów sprzed kilkudziesięciu lat. Mówił o neoliberalizmie, awanturnictwie i jątrzeniu. Co chwila też wspominał Andrzeja Dudę, twierdząc, że to dzięki niemu w Polsce ma zostać wprowadzony wielki plan inwestycyjny.
Mowę Morawieckiego skomentował lider PO Borys Budka. – Premier Morawiecki, zamiast przedstawiać konkretne rozwiązania, snuje opowieść o Polsce sprzed kilkunastu lat – mówił jeden z liderów opozycji. – Polacy mówią głośno: "mamy tego dość". Gdyby premier Morawiecki miał odrobinę honoru, podałby się do dymisji – ocenił Budka.
Zarzuty wobec Morawieckiego miał także w Sejmie inny polityk PO, Marcin Kierwiński. – Wie pan w czym pan jest dobry? W ukrywaniu majątku, a cały aparat państwa zajmuje się dzisiaj ukrywaniem afer PiS w tym jesteście skuteczni, ale to nie tego potrzebują Polacy – zwracał się do szefa rządu PiS.
– Co pan nam jeszcze zaproponuje, żeby zwrócić uwagę na PiS i prezydenta Dudę? Będziecie aresztowali właścicieli rowerów? Zamknięcie niezależne media? Ustawowo obniżycie ceny żywności? Czy to, co dla was jest najważniejsze, może zaczniecie układać listy przebojów – pytał szef SLD Włodzimierz Czarzasty.
Posłanka Paulina Matysiak (Lewica) poświęciła wypowiedź jednemu z największych problemów młodych ludzi na rynku pracy. – Umowy śmieciowe od lat przyczyniają się do pozbawiania milionów ludzi praw pracowniczych. Obiecywaliście zrobić porządek ze śmieciówkami. Porządek polega na ich likwidacji, a nie przejściu do porządku dziennego – przekonywała polityczka.