Jeszcze trzy lata temu na samą wieść o premierze "13 powodów" byłam bardzo podekscytowana. Teraz, gdy na Netflixie pojawił się czwarty (i tym samym ostatni) sezon serialu, jedyna myśl jaka przyszła mi do głowy to radość z tego, że to już koniec. Niestety, finał historii uczniów Liberty High pozostawia wiele do życzenia i jest - delikatnie mówiąc – problematyczny. Ostrzegamy przed spoilerami!
Już sam pierwszy sezon serialu wzbudzał w widzach wiele emocji. Mieliśmy w nim dość mocno nakreślony wątek depresji i gwałtu. Dla przypomnienia – w pierwszym odcinku dowiadujemy się, że jedna z uczennic, Hannah Baker, popełniła samobójstwo. Przed śmiercią nagrała trzynaście kasek, które zaadresowała do swoich kolegów z liceum. Każdy z nich przyczynił się poniekąd do tego, że dziewczyna odebrała sobie życie.
Wielu fanów "13 powód" uważało, że serial powinien skończyć się na pierwszym sezonie. W końcu jego scenariusz był oparty na bestsellerowej książce o tym samym tytule, która kończyła się właśnie samobójstwem nastolatki. Twórcy serialu uznali jednak, że historia uczniów Liberty High nie może mieć takiego zakończenia. Producenci dali im więc zielone światło do dalszej pracy.
Trzeci sezon był kluczowy
W ciągu czterech sezonów "13 powodów" wydarzyło się dużo rzeczy i - po prawdzie - ciężko jest je teraz wszystkie zliczyć, dlatego skupię się na najważniejszych wątkach, które miały ostateczny wpływ na finał serialu.
Bryce Walker, jeden z członków szkolnej drużyny futbolowej, dokonał gwałtu na kilkunastu dziewczynach. Wśród jego ofiar znalazła się m.in. Hannah oraz jej przyjaciółka Jessica. Bogatemu chłopakowi udało się wymigać od odpowiedzialności karnej za napaść seksualną, co spotkało się z protestem części uczniów liceum, do którego uczęszczał.
W trzecim sezonie policjanci wyłowili z rzeki ciało Bryce'a. O zabójstwo gwałciciela oskarżano jego kolegów, a także przyjaciół zmarłej Hannah. Finalnie na jaw wyszło, że rannego sportowca wepchnął do wody były chłopak Jessiki - Alex.
Grupka przyjaciół Alexa i Jessiki postanowiła później zdać nieprawdziwe zeznania na komisariacie policji i zasugerować, że za śmierć Bryce'a odpowiedzialny jest jego kolega Monty, który wcześniej za pomocą kija od szczotki brutalnie zgwałcił jednego z uczniów liceum.
Monty trafił do wiezienia, gdzie po kilku dniach został zabity przez innych więźniów. Jak się potem okazało, chłopak miał alibi i w dniu śmierci Bryce'a spędzał romantyczny wieczór z kolegą Winstonem. I tu właśnie przechodzimy do czwartego sezonu serialu.
Jak skończył się serial?
"13 powodów" z miniserialu stało się prawdziwą telenowelą dla nastolatków. Duchy zmarłych stale nawiedzały uczniów Liberty High. Po śmierci kilku podopiecznych szkoła nadal nie wiedziała, jak poradzić sobie z młodzieżą. O tym, aby odsunąć od stanowiska dyrektora liceum, też nikt nie pomyślał. W placówce przeprowadzane były próbne alarmy terrorystyczne, a budynku szkolnego pilnowali uzbrojeni funkcjonariusze policji.
Uczniowie wpadli więc w jeszcze większe intrygi i przestali sobie nawzajem ufać. Do tego doszły też problemy psychiczne niektórych z nich.
Gdy w szkole pojawił się Winston, główni bohaterowie nieudolnie starali się go uciszyć. Koniec końców Alex przyznał się do tego, że to on wepchnął Bryce'a do rzeki. Co się dalej stało? Kompletnie nic. I właśnie w tym tkwi moralny problem serialu i brak konsekwencji jego twórców. W "13 powodach" żaden z bohaterów nie jest tak naprawdę dobrą postacią i każdy ma coś za uszami.
Choć serial kończy się względnym happy endem, reżyserzy mieli ewidentny problem z uwzględnieniem dwuwymiarowości swoich bohaterów i to do tego stopnia, że w trzecim sezonie postać Bryce'a z gwałciciela stała się niemalże męczennikiem. Podobnie sytuacja wyglądała z Montym w czwartym sezonie.
Dlatego finał "13 powodów" budzi u wielu widzów mieszane uczucia. Twórcy dla każdego chcieli znaleźć sprawiedliwe zakończenia, ale to im po prostu nie wyszło.