Osoby z zaplecza sztabu Andrzeja Dudy, Kamil Bortniczuk i Janusz Kowalski, pojawili się na wiecu Rafała Trzaskowskiego w Opolu. Poseł Porozumienia i minister z Solidarnej Polski chcieli skonfrontować się z włodarzem stolicy i dać mu do podpisania deklarację z postulatami Dudy. Nie dotarli jednak do kandydata KO.
W ten weekend zarówno Andrzej Duda jak i Rafał Trzaskowski zjawili się jednego dnia w Opolu. To dało możliwość osobom z zaplecza sztabu obecnego prezydenta do konfrontacji z włodarzem Warszawy. Do tej "roboty" wyznaczono Kamila Bortniczuka z Porozumienia i Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polski.
Obaj, jak donosi TVN24, pojawili się na wiecu Trzaskowskiego. Mieli ze sobą deklarację, na której zawarto postulaty zgodne z przekonaniami Andrzeja Dudy, ale odbiegające od racji prezydenta Warszawy. Politycy Zjednoczonej Prawicy chcieli, żeby Trzaskowski podpisał dokument, ale do ich spotkania z samorządowcem nie doszło.
Jak podaje stacja, po zakończonym wiecu rozmawiali oni z mieszkańcami Opola, ale nie mogli się z nimi porozumieć, ponieważ byli to zwolennicy Rafała Trzaskowskiego, którym nie po drodze z polityką PiS.
Obecność posłów Zjednoczonej Prawicy została nawet uwieczniona przez uczestników wiecu kandydata KO na prezydenta. Nagrania bardzo szybko pojawiły się w mediach społecznościowych.
"Poseł Kowalski zagościł w sobotę na spotkaniu Rafała Trzaskowskiego z mieszkańcami Opola. Chyba wiemy, czego chciał. Gdy tłum krzyczał MAMY DOŚĆ szczucia w tak zwanej telewizji publicznej, pan poseł przecząco kiwał głową" – napisała na Twitterze pod filmem posłanka KO Agnieszka Pomaska.