Nagonka polityków Prawa i Sprawiedliwości zabrnęła tak daleko, że nawet Joachim Brudziński zdał sobie sprawę z tego, iż jego koledzy przesadzili. Dlatego w mediach społecznościowych opublikował przeprosiny. Chociaż do końca nie dotyczą one wszystkiego, co padło z ust posłów "dobrej zmiany" o osobach LGBT.
"Niektórym moim kolegom w ferworze ideologicznych sporów emocje odbierają zdrowy rozsądek i padają słowa, które nigdy nie powinny paść. Sam też nie jestem bez winy, ale zawsze kiedy zdarzy mi się przekroczyć pewne granice, staram się przeprosić" – napisał na Twitterze europoseł PiS Joachim Brudziński.
"Żaden ideologiczny spór, żadne nawet szczere oburzenie nie usprawiedliwia naruszania godności i podważania prawa do szacunku innego człowiek. To, że nie zgadzamy się z taką czy inną ideologią, czy afirmacją wyuzdanych postaw, nie daje nam prawa do wykluczania kogokolwiek z naszej wspólnoty narodowej" – dodał polityk, który jeszcze niedawno na w tym samym miejscu pisał, że "Polska bez LGBT jest najpiękniejsza".
Europoseł Zjednoczonej Prawicy odniósł się w tych wpisach do wypowiedzi posła Przemysława Czarnka, członka sztabu Andrzeja Dudy, samego prezydenta oraz Jacka Żalka. Wszyscy trzej zasłynęli ostatnio bardzo kontrowersyjnymi wypowiedziami pod adresem osób LGBT.
Jednak jak słusznie zauważono w komentarzach pod postem Brudzińskiego, same słowa nie wystarczą i powinny iść za nimi czyny. Dziennikarka Bianka Mikołajewska podała jako przykład usunięcie ze sztabu posła Czarnka. To jednak nie nastąpiło, więc większość nie bardzo wzięła sobie do serca "przeprosiny" europosła.