"Jestem człowiekiem i się tego nie wstydzę, ale Pan już powinien. Wstyd. I ci ludzie mają nami rządzić?!" – napisał na Facebooku po słowach posła Żalka w TVN24. Jego post szeroko opisywały media. Młody aktywista z Wrocławia sam należy do osób LGBT. – Gdy usłyszałem te słowa, stwierdziłem, że nikt nie będzie o mnie mówił, że nie jestem człowiekiem – mówi naTemat Franek Broda.
Bardzo zabolało to, co działo się w czasie weekendu?
Bardzo. Szczególnie, że jestem w miarę mocny psychicznie i zdaję sobie sprawę z tego, że są ludzie, którzy takiej siły psychicznej nie mają. I może to prowadzić do samobójstwa czy głębokiej depresji. Jeśli osoba jest jeszcze w tym zagubiona i nie do końca przyznała się, że jest osobą homoseksualną, może bać się do tego przyznać. A to może prowadzić do wielu katastrof psychicznych.
Napisał Pan na FB pod adresem posła Żalka: "Jestem człowiekiem i się tego nie wstydzę, ale Pan już powinien. Wstyd. I ci ludzie mają nami rządzić?!". Pana post opisywały media. Przelała się czara goryczy?
Tak. Gdy usłyszałem te słowa, stwierdziłem, że nikt nie będzie o mnie mówił, że nie jestem człowiekiem. Zamieściłem ten post nawet kosztem tego, że moja osoba będzie publiczna.
Jakie wywołał reakcje?
Napisało do mnie wiele osób z każdej opcji politycznej. Większość mnie wspierała. Pisali" Trzymaj się Franek, będzie wszystko dobrze. Ale byli tacy, którzy pisali, że to manipulacja. Że dziennikarka nie dała dokończyć posłowi Żalkowi.
Oglądał Pan "Fakty po Faktach" osobiście, czy dowiedział się Pan o wypowiedzi posła z mediów?
Oglądałem na żywo. Uważam, że dziennikarka bardzo dobrze postąpiła, przerywając wypowiedź. Coś takiego nie powinno mieć miejsca w żadnej telewizji, w żadnym medialnym, ani publicznym dyskursie. Wydaje mi się, że powinna postąpić tak, jak to zrobiła i nie dopuścić, by taka sytuacja więcej miała miejsce.
Co Pan poczuł, słysząc te słowa na żywo?
Na początku zdziwienie, potem wielki żal. I złość. Coś takiego nie powinno mieć miejsca, szczególnie u osób, które dla wielu stanowią autorytet moralny.
A to dopiero był początek burzliwego weekendu. Co według Pana pokazał?
Dokładnie. Potem Andrzej Duda powiedział, że to neobolszewizm, że to gorsze od komunizmu. Weekend był trudny, ale cieszę się bardzo, że ludzie się na to nie zgadzają, że wychodzą na ulice. Podczas spotkania z Andrzejem Dudą była duża społeczność osób LGBT, którzy protestowali i wygwizdali Andrzeja Dudę.
Uważam, że ten weekend pokazał, że rządy PiS są niedorzeczne. I to co się dzieje, nie powinno mieć miejsca i bardzo się cieszę, że ludzie na to zareagowali. Te weekend dał ludziom mobilizację, aby wreszcie skończyć z tą dyskryminacją.
Czytałam wpisy w sieci, że niektórzy boją się teraz iść w paradzie równości.
Wcale się nie dziwię, że mogą się bać. PiS w tym momencie mobilizuje bardziej konserwatywny elektorat. Stara się powiedzieć, żeby ludzie się bali. Żeby wmówić im, że są pedofile, że niszczone są rodziny, że chcą uczyć masturbacji ich dzieci. Nie mam żalu do ludzi, którzy w to wierzą. Jeśli ktoś jest łatwy do zmanipulowania, to będzie w coś takiego wierzył. Bardziej starałbym się ich przekonać, że tak nie jest, niż obrażać i wyzywać. W tym momencie społeczność LGBT to robi.
Które słowa w czasie tego weekendu były najgorsze? Poseł Żalek, Czarnek, prezydent Duda?
Poseł Czarnek. To on powiedział, że ludzie LGBT nie są równi normalnym ludziom. To było najgorsze. Takie kategoryzowanie ludzi. To nie powinno mieć miejsc nigdzie. Nigdy. Mieliśmy z tym już do czynienia. Tak jak powiedziała Zofia Nałkowska: Ludzie ludziom zgotowali ten los. I mamy podobną sytuację.
Dlaczego podnoszą teraz tę kwestię?
Bo chcą przekonać do siebie osoby, które są w Konfederacji, bo mają groźnego konkurenta w postaci Rafała Trzaskowskiego. Muszą jakoś zdobyć elektorat. Ale jest to dość dziwne, bo PiS mógł spodziewać się, że będą protesty. Nie spodziewałem się tego, ale jestem w stanie zrozumieć, o co im chodzi.
Co by Pan im dziś powiedział?
Bardzo życzliwie: Panowie opamiętajcie się. Powiedziałbym też, że jeżeli tak mówią, to oni powinni się wstydzić tego, że są ludźmi. To jest karygodne, że człowiek mówi człowiekowi taką rzecz. Na pewno nie podchodziłbym agresywnie.
Spodziewał się Pan takich słów po prezydencie?
Nie. Byłem pewny, że po wypowiedzi posła Żalka, całe PiS przeprosi i powie, że coś takiego nie powinno mieć miejsca i odetnie się od niego. Natomiast nie miało to miejsca. Zaczęli dalej to kontynuować. Jestem zaskoczony, że w to poszli i dalej realizują to, co poseł Żalek powiedział.
Prezydent Duda zaczął się tłumaczyć słowami wyrwanymi z kontekstu, pisał do zagranicznych mediów. Poseł Czarnek też się tłumaczył. Jak Pan odbiera te tłumaczenia?
Strach przed tym, że będzie wielki boom, że stracą część elektoratu przed wyborami. Myślę, że o to chodzi. Nikt nie przeprosił wprost.
26 czerwca we Wrocławiu organizujecie protest pod hasłem "LGBT+to ludzie". Co chcecie pokazać?
Siłę, że się na to nie zgadzamy. Chcemy pokazać, że Polacy są w stanie wyjść na ulice i powiedzieć głośne "nie", że to, co się dzieje, nam się nie podoba. I przekonać tych, którzy dalej myślą, że LGBT to ideologia. Żeby zrozumieli, że to są takie same osoby.
Jak wytłumaczyłby im Pan LGBT?
LGBT to ludzie. To skrót od gejów, lesbijek osób bi seksualnych, transseksualnych. To nie jest żadna ideologia, żadna organizacja. To skrót od tych ludzi. Są organizacje, które wspierają osoby LGBT, ale to zupełnie coś innego.
Jak Pan, jako osoba LGBT, w ogóle czuje się pod rządami PiS?
Nie czuję się oszukany, bo to było oczywiste, że rządy PiS nic nie zmienią, a nawet mogą pogorszyć sytuację osób LGBT. Czuję się zagubiony, nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony Polacy sami wybrali rządy PiS, mając świadomość, że jest to partia, która nie popiera związków partnerskich, adopcji. Nie jestem bardzo zszokowany tym, co się dzieje, ale nie czuję się z tym dobrze. Mam nadzieję, że przyjdzie ktoś, kto to zmieni.