Już w środę wieczorem odbędzie się debata prezydencka w TVP. Rada Etyki Mediów alarmuje jednak, że może nie być ona bezstronna. Niepokój wzbudza również zasada, zgodnie z która prowadzący może przerywać wypowiedzi kandydatów na prezydenta.
Debata przed wyborami prezydenckimi odbędzie się w środę 17 czerwca o godz. 21:00 w TVP. Podczas trwającego 80 minut programu kandydaci – w debacie weźmie udział wszystkich 11 uczestników wyścigu do Pałacu Prezydenckiego – opowiedzą na pytania w pięciu kategoriach: polityka zagraniczna, wewnętrzna, społeczna, gospodarcza oraz "świat wartości". Moderatorem będzie prowadzący "Wiadomości" Michał Adamczyk.
Już wcześniej pojawiły się jednak kontrowersje związane z debatą w Telewizji Publicznej. Największe zastrzeżenia budzi fakt, że "odpowiedzi nie na temat mogą być przerywane" i to nawet "wielokrotnie" przez prowadzącego. Każda taka ingerencja będzie się działa kosztem czasu, który przypada kandydatowi. Mówca może także zostać pozbawiony głosu poprzez wyłączenie mikrofonu, jeśli swoją wypowiedzią będzie łamał prawo.
Do Rady Etyki Mediów napisał w tej sprawie jeden z kandydatów Paweł Tanajno. W środę Rada wydała oświadczenie, w którym podziela niepokój kandydatów. "Debata kandydatów do urzędów publicznych jest utrwalonym, demokratycznym przedstawienia się przez nich wyborcom. Zasady takiej debaty muszą zapewniać jej uczestnikom równość udziału i swobodę wypowiedzi. Równy czas wypowiedzi kandydatów w debatach nakazuje rozporządzenie KRRiT w tej sprawie z 2011 roku. Ocena wypowiedzi kandydatów należy do odbiorców debaty, a nie do jej organizatora" – czytamy w nim.
Oprócz tego według Rady Etyki Mediów "zawartość dzienników TVP i programu TVP Info uzasadnia przypuszczenie, że debata nie będzie bezstronna". "TVP wbrew artykułowi 21 ustawy o radiofonii i telewizji wspiera jednego kandydata i walczy z pozostałymi, szczególnie z tymi, którzy mają największe poparcia. Prowadzący 'Wiadomości' mający podczas debaty korzystać z możliwości przerywania kandydatom nie są bezstronnymi dziennikarzami" – brzmi dalej oświadczenie.
"Można zatem się spodziewać, że debata będzie nierówna" – kontynuuje Rada Etyki Mediów i sugeruje, że "jeden z kandydatów", czyli prezydent Andrzej Duda. "prawdopodobnie będzie znał jej pytania i odpowiadał na nie swobodnie, podczas gdy pozostali mogą być zaskakiwani pytaniami i zagłuszani przez prowadzącego". "Ponadto, tak jak w maju b.r., bezpośrednio po debacie TVP zadba o komentatorów sprzyjających jednemu kandydatowi" – stwierdza Rada.
Pierwsza debata prezydencka 2020 w TVP
Przypomnijmy, że podczas pierwszej tegorocznej debaty prezydenckiej w TVP, jeszcze przed falstartem wyborczym 10 maja, Telewizja Publiczna także zastosowała "ciekawe" rozwiązania. Tuż po debacie na antenie poświęcono czas na specjalne wystąpienie Andrzeja Dudy. Bez jakiegokolwiek limitu czasowego urzędujący prezydent opowiadał o programach socjalnych PiS, o "dobrej zmianie" i o przypisywanych sobie zasługach.
Andrzej Duda przekonywał, że dla dobra Polski ważne jest to, aby była zgodność między rządem a prezydentem. W tym czasie prowadzący "rozmowę" dziennikarz TVP robił co mógł, aby kandydatowi PiS pomóc. Padło m.in. pytanie do Dudy o to, czy... PO zlikwiduje program 500 plus.