Zagraniczne media o fenomenie "365 dni". "Dziwny polski thriller erotyczny"
Bartosz Świderski
19 czerwca 2020, 10:55·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 19 czerwca 2020, 10:55
"365 dni" stało się międzynarodowym hitem Netflixa - w wielu krajach od paru tygodni zajmuje pierwsze miejsce w rankingu najpopularniejszych filmów na platformie. Zagraniczne media zastanawiają się, w czym tkwi fenomen polskiej produkcji. Zdaniem niektórych recenzentów ekranizacja powieści Blanki Lipińskiej to gorsza wersja "Pięćdziesięciu twarzy Greya".
Reklama.
Jak czytamy w recenzji TV Guide, "Pięćdziesiąt twarzy Greya" przy "365 dniach" to prawdziwa "Casablanca". Polski film został określony mianem dziwnego soft porno z "drewnianym aktorstwem". Podobną opinię podziela także dziennikarz portalu Mic, który uważa, że polski film został źle wyprodukowany.
W recenzji napisano także, że "365 dni" porusza jeszcze gorszą problematykę niż "Pięćdziesiąt twarzy Greya", bo gloryfikuje toksyczne związki i usprawiedliwia syndrom sztokholmski oraz porwania. Warto dodać, że na Rotten Tomatoes film ocenę, której wartość to 0 proc.
Przypomnijmy, że zaledwie kilka dni po premierze "365 dni" film z szóstego miejsca w Stanach Zjednoczonych wskoczył na miejsce drugie. 9 czerwca natomiast ekranizacja powieści Blanki Lipińskiej zajęła pierwsze miejsce w rankingu popularności w Wielkiej Brytanii oraz na Filipinach.
Według zagranicznego portalu Indiewire polski film wyprzedził popularnością serial "13 powodów", którego czwarty sezon miał premierę 5 czerwca.