Zgodnie z zapowiedziami, po mobilizacji elektoratu w dużych miastach – który mógł się czuć zrezygnowany po nieudanej kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej – Rafał Trzaskowski zrobi coś jeszcze, by mieć większe szanse na zwycięstwo w wyborach. To próba pozyskania głosów tam, gdzie niekoniecznie będzie witany tak owacyjnie jak w Gdańsku, Poznaniu czy Warszawie.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Trzaskowski wybiera się do wschodnich regionów Polski. Te, jak wiadomo od dziesięcioleci, sprzyjają PiS i poprzednikom tej partii. Celem tych spotkań będzie przekonanie choć części tych, którzy zamierzają poprzeć Andrzeja Dudę.
To prawdziwe wyzwanie na sam koniec kampanii. Trzaskowski ma kontynuować podróż na wschodnie krańce Polski także po pierwszej turze wyborów, bo prawie pewne jest, że dojdzie do dogrywki. I tak kandydat KO 24 czerwca pojawi się na Podkarpaciu. Będzie w Rzeszowie, Dębicy i Jaworniku Polskim.
Rafał Trzaskowski wcześniej podjął udaną próbę mobilizacji swoich wyborców w dużych miastach i szybko wspiął się na poziom w okolicach 30 proc. głosów. Najnowsze sondaże niekiedy pokazują już prowadzenie kandydata PO w drugiej turze wyborów w starciu z Andrzejem Dudą. Wydaje się, że tendencja utraty kolejnych punktów przez Dudę i zdobywania ich przez Trzaskowskiego trwa od dłuższego czasu.