Rafał Trzaskowski ruszył z kampanią we wschodnich regionach Polski, gdzie wyborcy od lat sprzyjają Andrzejowi Dudzie i PiS. We wtorek witały go tłumy na placu Łokietka w Lublinie, gdzie mobilizował swoich fanów do udziału w wyborach.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Widać było, że Lublin to kolejne miasto, które entuzjastycznie przyjęło Trzaskowskiego. Internauci podkreślali, że nie przypominają sobie podobnych tłumów na wiecu politycznym w tym mieście.
– Żeby wygrać musimy być zdeterminowani! Do pierwszej tury wyborów zostało tylko parę dni – mówił kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Trzaskowski powrócił do tego, co już wielokrotnie podkreślał w kampanii. Chce silnej prezydentury, która będzie patrzeć władzy na ręce.
– Prezydent może pobudzać rząd do działania- to dziś niesłychanie istotne, bo czasy są trudne. Potrzeba prezydenta, który będzie stał przy tych, którym dzieje się krzywda, będzie się sprzeciwiał dzieleniu i obrażaniu nas: mamy tego dość! – przekonywał
Prezydent Warszawy mówił w stolicy województwa o znaczeniu programu in vitro i roli samorządów w jego wprowadzaniu. Zarzucił przy tym bierność rządowi PiS. – W dzień ojca mówię jasno, zrobię wszystko, by przywrócić program in vitro – mówił.
– Z programu in vitro urodziło się 22 tys. Polek i Polaków i wszyscy powinniśmy być z tego dumni! Trzeba podjąć to zobowiązanie, jest spychane tylko i wyłącznie na samorządy - my to robimy, ale program rządowy jest jednym z najważniejszych programów – podkreśłił Trzaskowski w Lublinie.
Wschodnie regiony Polski to ostatni etap kampanii Rafała Trzaskowskiego i prawdziwe wyzwanie, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W środę 24 czerwca będzie na Podkarpaciu. Odwiedzi w tradycyjnym bastionie PiS Rzeszów, Dębicę i Jawornik Polski. Andrzej Duda będzie wtedy u Donalda Trumpa.