Co zrobić, żeby wygrać z Andrzejem Dudą w wyborach?
Co zrobić, żeby wygrać z Andrzejem Dudą w wyborach? Fot. Jakub Orzechowski / AG

Żeby pokonać Andrzeja Dudę trzeba zdać sobie sprawę z tego, że wszystko co jest w nim żenujące, bezwartościowe i żałosne - z punktu widzenia elektoratu PO i Lewicy, w oczach wyborców PiS jest nieodpartym atutem. Dlatego błędy, które popełnia, ku zdumieniu opozycji, która po każdej wpadce (jak wizyta w USA cztery dni przed wyborami) jest przekonana, że tym razem PAD ośmieszył się na amen, nie przynoszą efektów w postaci spadku poparcia. A czasem przynoszą wzrost. Politycy opozycji rozkładają wtedy ręce i po cichu narzekają na społeczeństwo nie rozumiejąc, że żeby pokonać Dudę, trzeba uderzyć nie tam, gdzie boli ich i ich wyborców, ale tam gdzie boli sympatyków PiS.

REKLAMA
Jako jedyny z kandydatów na prezydenta wydaje się to pojmować Rafał Trzaskowski i jego sztab. Stąd, jak sądzę, niesłusznie krytykowana strategia, polegająca na nie zrażaniu do siebie, o ile to możliwe, elektoratu PiS, unikaniu agresywnych, jednoznacznych deklaracji światopoglądowych i słów pogardy wobec Andrzeja Dudy i list do wyborców PiS. Ze świadomości, że żeby Duda przegrał, oburzyć się na niego musi elektorat jego własny, a nie konkurencji. I że dopóki tak się nie stanie – jest bezpieczny, a jego powtórnej elekcji nic nie zagrozi.
Przedstawienie pod tytułem prezydent Andrzej Duda trwa. Wszyscy wiedzą, że to gra, aktor nie ma złudzeń, że kogoś omamił, a jednak nie wychodzi z roli i do końca udaje, że jest prawdziwym politykiem, że jego słowa i czyny coś zmieniają, coś dla kogoś znaczą. Mimo, że złamał prawo i Konstytucję, na której straży przysięgał stać, mimo, że nie jest i nigdy nie był samodzielnym politykiem i nigdy nic nie znaczył i mimo, że nikt, nawet we własnym obozie politycznym nie darzy go choćby okruszynką szacunku. W sensie politycznym Jarosław Kaczyński kilka razy wytarł Andrzejem Dudą podłogę. Jest beznadziejnym "długopisem” bez krzty honoru, silnej woli, poczucia sprawiedliwości, kręgosłupa i własnego zdania, uniżonym pajacem, który kłania się Trumpowi, dziękując mu po sto razy za niebywały honor jakim jest przyjęcie w Białym Domu, jakby był jego lokajem, a nie równorzędnym partnerem – tak właśnie z grubsza Andrzeja Dudę widzi opozycja i jej wyborcy.
W tym samym czasie wyborcy PiS (w czym bardzo pomaga im propaganda TVP) widzą w nim niezłomnego prezydenta, który mimo medialnej nagonki oszalałego z wściekłości, sfrustrowanego lewactwa, nie waha się odważnie wspierać partii, której zawdzięcza prezydenturę, obozu „dobrej zmiany” i podpisywać jej ustaw, czym przyczynia się do realizacji przez PiS obietnic wyborczych: 500 plus, zmian w sądach, które były przecież konieczne wobec bezczelności, chciwości, rozpasania i bezkarności komunistycznych złogów pełniących funkcję sędziów, mimo że orzekali w stanie wojennym i skazywali opozycjonistów. Nawet na śmierć!
Prezydent jest też pełen szacunku dla polskiej tradycji i historii, no i jest gwarantem pozycji Polski w świecie, w końcu to on wspiera PiS w pokazywaniu UE, że nie będzie nam mówiła, co mamy robić, atakuje LGBT, choć lewactwo jest gotowe go za to rozszarpać, wspiera nieustannie atakowany polski Kościół (na co potrzeba dziś odwagi, bo przecież wiadomo, jak katolicy są prześladowani) i jest wyraźnym faworytem najważniejszego człowieka na świecie – prezydenta USA!
Donald Trump zaprasza go do siebie zaraz po zamknięciu spowodowanym Covidem, poklepuje po plecach, mówi, że kocha Polskę i Polaków i szanuje nasze bohaterstwo pod Monte Cassino – czy może być większy dowód wszechmocy Dudy? Konstytucję owszem, może i łamał, ale to jest zła Konstytucja napisana przez komuchów, jeśli nie Żydów i Masonów i trzeba ją łamać w akcie obywatelskiego nieposłuszeństwa. Jestem przekonana, że to jest obraz, który widzi teraz wielu wyborców PiS.
Czytaj także: To on w spocie Trzaskowskiego wcielił się w rolę Dudy. "Czuję się oszukany"

I przyznacie, że z tego punktu widzenia prezydent Duda prezentuje się wspaniale. I dlatego Rafał Trzaskowski zamiast pisać do wyborców PiS jaką beznadziejną głową państwa jest Duda, napisał: „Chcę Państwu powiedzieć, że naprawdę szanuję Państwa poglądy i jeśli zostanę prezydentem, będę też Waszym prezydentem”. Nie chodzi w tym moim zdaniem o „strategię powszechnej zgody”, bo o taką motywację podejrzewają konkurenci i komentatorzy, ale o zasadę, że jeśli się nie da zburzyć muru, to zamiast walić w głową w ścianę, należy go obejść.