Zdarzają się w Polsce od lat, niektóre o bardzo niszczycielskiej sile. Na początku czerwca trąba powietrzna przeszła nad Kaniowem na Śląsku, w piątek pod Sieradzem. I dyskusja o "polskiej alei tornad" rozgorzała na nowo. – Mamy w tej chwili dużo wilgoci. Nie zdziwię się, gdy trąb powietrznych do końca roku możemy naliczyć ponad 10. Wszystko zależy od sytuacji synoptycznej. Mamy jeszcze cały lipiec i sierpień, zobaczymy – mówi naTemat Artur Surowiecki z Łowców Burz.
– Zakręciło, oborę jakby w środek wzięło. Dachówki leciały, szyby powybijało. Trwało to kilka sekund. Taki wir podszedł. A lało ze 20 minut – opowiadali po piątkowej trąbie powietrznej mieszkańcy Przedłęczy pod Sieradzem. "To cud, że nikomu nic się nie stało" – relacjonowało Radio Łódź.
Na początku czerwca trąba powietrzna przeszła nad Kaniowem na Śląsku. Uszkodziła około 20 dachów i wywołała pytania o "polską aleję tornad".
Sama nazwa już działa na wyobraźnię. Przypomina słynną Aleję Tornad w USA, która ciągnie się przez sześć stanów: Teksas, Oklahoma, Kansas, Nebraska, Iowa i Dakota Południowa. Tam trąby powietrzne zdarzają się najczęściej, czasem swoim zasięgiem obejmując jeszcze inne stany. I oczywiście jest ich dużo więcej i groźniejszych niż u nas.
Żadna inna "aleja" nie może się z nią równać. Tym bardziej takie odniesienia do Polski mogą zaskakiwać. Głos zabrał nawet Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
"Czy faktycznie mamy w kraju obszary szczególnie narażone na te ekstremalne zjawiska? Odpowiedź brzmi "tak”, chociaż szczegóły są dość zaskakujące" – napisał w artykule pt. "Czy w Polsce mamy aleję tornad?". Wskazał, że najwięcej jest ich na Wybrzeżu.
– W Polsce jest region, ciągnący od województwa opolskiego, śląskiego, przez łódzkie, świętokrzyskie, po południe mazowieckiego, gdzie mamy trochę więcej trąb powietrznych niż w innych regionach. To strefa częstszego ich występowania, ale to nie jest tak, że jest ich tu zdecydowanie więcej. Trochę więcej tak, ale nie aż tak dużo, by mówić, że to jest wielka aleja tornad. Nic takiego tam nie ma. Ta nazwa jest trochę przesadzona – reaguje w rozmowie z naTemat Artur Surowiecki z grupy Polscy Łowcy Burz, prezes Stowarzyszenia Skywarn Polska, doktorant na Wydziale Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego
Podkreśla, że trąby powietrzne zdarzają się również w innych regionach Polski. A liczba wystąpień trąb powietrznych w tzw. "alei tornad", nie różni się bardzo od pozostałych miejsc w kraju.
– Zdarzają się na Podlasiu, na Lubelszczyźnie, często mamy je na Pomorzu. W ostatnich latach było ich więcej na Warmii. Może dlatego, że jest tam dużo jezior, jest blisko do morza, jest więcej dostępnej wilgoci w powietrzu. Przez to leje kondensacyjne i wiry mają nieco łatwiejsze warunki do rozwoju w sytuacji, gdy występuje chwiejność termodynamiczna i odpowiednie zróżnicowanie wiatrów na różnych poziomach troposfery.
W maju ubiegłego roku trąba powietrzna dotknęła wsie Stasin, Palikije Drugie, Cyganów, Ignaców, Cyganówka i Olszynki w gminie Wojciechów na Lubelszczyźnie. Uszkodzonych zostało ok. 120 budynków.
Brama Morawska w Czechach
Dlaczego zatem określenie "aleja tornad" dotyczy tylko jednego obszaru w Polsce?
– Wynika to z tego, że na południu, między Karpatami a Sudetami, mamy region geograficzny nazywany Bramą Morawską. Jest to obniżenie, przez które od południowego zachodu może do Polski docierać bardzo wilgotne, chwiejne, powietrze. I w sytuacji, gdy mamy chwiejność termodynamiczną oraz silne fronty atmosferyczne, dochodzi do wytworzenia się silnych burz. Ponadto ukształtowanie tego terenu powoduje, że w dolnej części atmosfery zachodzi skłonność do wytwarzania się wirów. To powoduje zaś, że burze łatwiej się organizują w groźne superkomórki i mogą przynosić trąby powietrzne – tłumaczy ekspert.
Brama znajduje się w Czechach.
– Tam często inicjuje się rozwój superkomórek, które następnie wkraczają na terytorium Polski w rejonie Rybnika, Raciborza i dalej idą w stronę Kielc i Warszawy. Brama umożliwia wędrówkę ciepłego, wilgotnego powietrza w kierunku Polski. Powoduje też dostarczenie tzw. wirowości, czyli tendencji do wytwarzania wirów w dolnej troposferze. Gdyby nie wirowość przy powierzchni ziemi to wir nie mógłby się rozwinąć – wyjaśnia Artur Surowiecki.
Ile tornad w Polsce
W ciągu ostatnich 20 lat w Polsce zanotowano ponad 300 tornad. Tak wynika z Europejskiej Bazy Danych o Gwałtownych Zjawiskach Atmosferycznych (ESWD). Sporo było ich w latach 2007-2009, kilka w roku 2011. Potem były pojedyncze przypadki.
Czy w Polsce są konkretne miejscowości, gdzie zdarzały się cześciej niż gdzie indziej? – Zdecydowanie takim obszarem, gdzie mamy do czynienia z większą liczbą trąb to okolice dwóch większych miast" Kędzierzyna Koźla i Częstochowy – odpowiada Artur Surowiecki.
Wyjaśnia, że trąby powietrzne pojawiają się z różną częstotliwością w różnych latach – od kilku do 12-15 w najbardziej aktywnych latach.
– Wszystko zależy od roku, czy jest wilgotny, czy suchy, czy sprzyja dynamicznym frontom atmosferycznym i tworzeniu się niewielkich, ale aktywnych ośrodków niskiego ciśnienia w rejonie Polski. To bardzo ważne, gdyż niż dostarcza wirowość przy powierzchni ziemi – mówi.
Wskazuje, że na ogół są to trąby powietrzne, które osiągają kategorię od F0 do F1, czyli nie są bardzo silne.
– Aczkolwiek potrafią zrywać dachy, jak trąba powietrzna w Kaniowie. To poważne, spektakularne szkody, ale jeszcze nie jest to siła, która bardzo uszkadza budynki. Raz na dwa, trzy, cztery lata zdarza się trąba powietrzna o sile F2. Wtedy są poważniejsze zniszczenia, zostaje naruszona konstrukcja budynków. Nawet część budynków, które wydają się solidne, mogą zostać zniszczone tak, że trzeba je rozebrać – mówi.
Jak tłumaczy, ostatnio taka trąba powietrzna była w Polsce w 2017 roku w rejonie Kędzierzyna-Koźle. Nie trwała długo, ale wyrządziła bardzo duże szkody.
Nawałnice pojawiły się w czterech województwach: lubuskim, dolnośląskim, opolskim i śląskim. W nadleśnictwie Rudy Raciborskie około 800 ha lasów zostało doszczętnie zniszczonych.
A jak jest u naszych sąsiadów? Trąby powietrzne zdarzają się prawie wszędzie.
Nasz rozmówca wskazuje jednak, że Brama Morawska nie ma znaczenia na pogodę w Niemczech, choć tam trąby powietrzne zdarzają się często. Na Słowacji raczej ich nie ma. –
Teren górzysty to nie są sprzyjające warunki do rozwoju tornad, co jednak nie oznacza, że nie mogą się tam uformować. Na Litwie nawet w ostatnich tygodniach był bardzo spektakularny przypadek trąby powietrznej. Tam te zjawiska również tworzą się od czasu do czasu – zauważa.
Czy trąby powietrzne pojawią się tego lata
I wreszcie pytanie, jaki może być ten rok? – Wygląda na to, że może sprzyjać rozwojowi trąb powietrznych. Mamy w tej chwili dużo wilgoci. Nie zdziwię się, gdy trąb powietrznych do końca roku możemy naliczyć ponad 10. Wszystko jednak zależy od sytuacji synoptycznej. Mamy jeszcze cały lipiec i sierpień, zobaczymy jak będzie. W tych miesiącach ryzyko jest największe. Ono zmniejszy się około 20 sierpnia. Choć zdarzało się w poprzednich latach, że końcówka sierpnia również przynosiła bardzo gwałtowne zjawiska – mówi Artur Surowiecki.
W Polsce jest ostatnio deszczowo i burzowo, wszyscy to odczuwają. – Jeśli dalej będzie tak wilgotno i pojawi się nieco większy przepływ powietrza oraz nieco silniejszy wiatr w górnej i środkowej troposferze, to częściej będą się pojawiały warunki sprzyjające rozwojowi trąb powietrznych – wyjaśnia nasz rozmówca.
Wszystko zależy od sytuacji synoptycznej nad Polską. Od tego, jaki front przechodzi, jaką masę powietrza mamy. Czy jest ona bardziej wilgotna, chwiejna, sprzyjająca rozwojowi trąb powietrznych, z odpowiednim wiatrem na różnych wysokościach w troposferze.
Wikipedia
"Występujące na obszarze Polski charakteryzują się wąskim pasem zniszczeń (ok. 200–250 m). W 2012 roku Halina Lorenc z IMGW stwierdziła, że w ostatnich 10 latach w Polsce klimatolodzy zaobserwowali regularniejsze występowanie tego zjawiska". Czytaj więcej