W niedzielę w okolicach aeroklubu na warszawskim Bemowie doszło do wypadku awionetki, którą podróżowały cztery osoby. Strażakom udało się odnaleźć maszynę w lesie. Jeden z poszkodowanych został przetransportowany helikopterem do szpitala, drugi z obrażeniami ręki przewieziony karetką na oddział ratunkowy. Pozostałym pasażerom nic się nie stało.
Około godz. 13.00 28 czerwca lotnisko Bemowo miało stracić kontakt z awionetką latającą nad Warszawą. Świadkowie wypadku zeznali, że widzieli, jak samolot wzniósł się, a potem błyskawicznie zaczął spadać w stronę okolicznego lasu.
Dopiero po pewnym czasie służbom ratunkowym udało się odnaleźć rozbitą maszynę. Jednego z czterech pasażerów od razu zabrano drogą lotniczą do szpitala przy ul. Szaserów z podejrzeniem ciężkiego urazu kręgosłupa. Drugą osobę przewieziono karetką. Miała lekkie obrażenia. Pozostali pasażerowie odmówili pomocy medycznej na miejscu wypadku. Nikt nie zginął.
Wypadek awionetki na Bemowie
Jako pierwszy o wypadku lotniczym za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował Dawid Styś, reporter Polsat News.
Na razie nie ustalono, z jakiego powodu maszyna runęła na ziemię. Przyczyny wypadku będzie w najbliższym czasie badała policja oraz eksperci.
Służbom ratunkowym dopiero po pewnym czasie udało się odnaleźć rozbitą awionetkę. Osoby, które widziały zdarzenie, wskazywały, że mały samolot "spadł w stronę drzew", ale dokładna lokalizacja zdarzenia początkowo była nieznana.