Jeden z członków komisji wyborczej w Bytomiu po zamknięciu lokalu na kartach, na których oddano głos na Rafała Trzaskowskiego, dostawiał jeszcze jeden "krzyżyk" przy nazwisku... Stanisława Żółtka. W ten sposób doprowadzał do tego, by głosy mogły zostać uznane za nieważne. O sprawie poinformował policję inny członek komisji, który nakrył oszusta na gorącym uczynku.
– Na razie nie wiadomo, ile kart zostało w taki sposób sfałszowanych, ale w sprawie tego zdarzenia zostanie wszczęte śledztwo w sprawie przerabiania dokumentów wyborczych. Grozi za to kara 3 lat więzienia – potwierdził jeden z oficerów policji w komentarzu udzielonym katowickiej "Gazecie Wyborczej".
W sumie na Śląsku doszło do 33 incydentów w czasie I tury wyborów prezydenckich 2020. Wszystkie zdarzenia zostały zgłoszone Państwowej Komisji Wyborczej.
Fałszerstwo, jakiego dokonano w jednym z lokali wyborczych w Bytomiu było najpoważniejszym przypadkiem, jaki zdarzył się podczas wyborczej niedzieli. Za podrabianie dokumentów wyborczych można grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, dla Andrzeja Dudy przykrą niespodzianką były natomiast wyniki z krakowskich komisji wyborczych. W rodzinnym mieście prezydenta wygrał bowiem Rafał Trzaskowski. W Krakowie Trzaskowskiemu zaufało 37,97 proc. głosujących, a na Dudę postawiło jedynie 31,84 proc. wyborców.