Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zezwolił na tymczasowe zatrzymanego na okres trzech miesięcy. Sęk w tym, że kierowca autobusu miejskiego 186, który runął z mostu Grota-Roweckiego w Warszawie, nie trafi do celi. Nie pozwala na to jego stan zdrowia.
– Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Przyznał się do tego, że zażył amfetaminę, zanim rozpoczął zmianę, nim wsiadł do autobusu. Będziemy to weryfikować – powiedziała na konferencji prasowej o kierowcy autobusu nr 186 prokurator Mirosława Chyr z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Na wniosek prokuratury sąd zastosował trzymiesięczny areszt wobec 27-letniego Tomasza U. Nie trafi on jednak do celi, bo nie pozwala na to jego stan zdrowia. Ma złamaną po wypadku kość udową. Kiedy się zrośnie, mężczyzna zostanie przeniesiony na więzienny oddział szpitalny – podaje "Fakt".
Przypomnijmy, że do wypadku doszło w ubiegłym tygodniu w Warszawie. Rozpędzony autobus miejski linii 186 przebił barierki na trasie S8 i runął w dół z mostu im. Grota-Roweckiego. W zdarzeniu zginęła 1 osoba, a 20 zostało rannych.
Kierowca był trzeźwy i nie miał alkoholu we krwi. W jego organizmie potwierdzono jednak obecność amfetaminy w stężeniu 300 ng/ml. Mężczyzna miał też przy sobie pół grama narkotyku.
Na jaw wyszło także, że prawo jazdy umożliwiające mu kierowanie autobusem zdobył niecałe trzy miesiące temu, w kwietniu 2020 roku. W maju zaczął zaś pracę w spółce Arriva (jeden z kilku autobusowych przewoźników miejskich w Warszawie), mimo że – jak potwierdziła Prokuratura Okręgowa w Warszawie – wcześniej był 13 razy karany za popełnienie wykroczeń w ruchu drogowym.
Tomaszowi U. grozi do 15 lat więzienia. Jego adwokat apeluje o powściągliwość w komentowaniu sprawy.