Remis ze wskazaniem na Trzaskowskiego niczego jeszcze nie przesądza. Andrzej Duda ma jednak niewielkie rezerwy, chce jak najwięcej wycisnąć z wyborców 60 plus i konfederatów – w taki sposób oko.press komentuje wyniki sondażu, który przeprowadził dla tego portalu Ipsos. Badanie po raz kolejny pokazuje, że to będzie walka o każdy głos, do samego końca.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Rafał Trzaskowski może liczyć na 49 proc. poparcia, Andrzej Duda – na 48 proc. Takie są wyniki sondażu przeprowadzonego w dniach 30 czerwca – 1 lipca, a więc jeszcze przed nagłośnieniem ułaskawienia pedofila przez Andrzeja Dudę.
Oko.press podkreśla, że błąd statystyczny wynosi 3 proc. Prawdziwe wyniki sondażu kształtują się zatem następująco: Trzaskowski 46-52 proc., Duda 45-51 proc. Wciąż 3 proc. respondentów nie wie, komu powierzyłoby głos w wyborach.
Także w badaniu Kantar na zlecenie Fundacji Pole Dialogu minimalnie lepszy wynik ma obecny prezydent Warszawy. Na Rafała Trzaskowskiego chce głosować 45 proc. badanych. Natomiast Andrzeja Dudę zamierza poprzeć 44 proc. respondentów. Tu jednak kluczowe są dane o niezdecydowanych: aż 11 proc. jeszcze nie wie, komu powierzy swój głos w wyborach.
Z kolei z badania IBRiS dla Onetu wynika, że duża część wyborców Krzysztofa Bosaka zamierza poprzeć w wyborach Andrzeja Dudę, co nie jest dobrą wiadomością dla Rafała Trzaskowskiego. Także spora grupa wyborców – ze względu na prezentowane poglądy kandydata – Roberta Biedronia (25 proc.) chce zagłosować na kandydata PiS w wyborach, które odbędą się 12 lipca.