W odpowiedzi na zapotrzebowanie użytkowników najpopularniejsza aplikacja randkowa na świecie testuje nową funkcję Face to Face. Ma być bezpiecznie, łatwo i wygodnie.
Koronawirus bez dwóch zdań wprowadził do naszego świata wiele zła, ale odpowiada również za pozytywne zmiany. Poza tym, że zaczęliśmy zwracać większą uwagę na higienę, to popchnął niektóre firmy do zmian, które były pożądane przez odbiorców, ale z jakiegoś powodu zalegały na półkach z pomysłami. Jedną z takich firm jest Tinder, który postanowił zbliżać ludzi do siebie bez naruszania zaleceń sanitarnych.
Wideorozmowa możliwa będzie tylko między dwoma sparowanymi użytkownikami. Dodatkowo muszą oni wyrazić zgodę na połączenie i zaakceptować warunki aplikacji. Tinder zapowiedział, że zabroniona będzie nagość, treści o charakterze seksualnym i mowa nienawiści. Użytkownik będzie mógł w każdym momencie zakończyć rozmowę, przekazywać opinię o rozmówcy i zgłaszać niewłaściwe zachowania.
Klient nasz pan
Prace nad nową funkcją rozpoczęły się po ankiecie, z której wyszło, że 40 proc. użytkowników z Generacji Z (ludzie urodzeni w drugiej połowie lat 90. i po 2000 roku) chce wprowadzenia wideoczatu, pomimo tego, że mogą się umówić w rzeczywistości.
Funkcja Face to Face będzie dostępna już wkrótce. Najpierw dla osób szukających nowych znajomości w USA, Brazylii, Korei Południowej Australii, Hiszpanii, Włoszech, Francji, Wietnamie, Indonezji, Tajwanie, Tajlandii, Peru i Chile.