Dudzie może nie sprzyjać... pogoda. 12 lipca małe szanse na "tradycyjną" demobilizację opozycji
redakcja naTemat
09 lipca 2020, 19:30·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 09 lipca 2020, 19:30
W ostatnich dniach kampanii wyborczej żyjemy tym, co kandydaci mówią na wiecach, analizujemy programy oraz sondaże. I zapominamy, że od lat weekendami wyborczymi w Polsce potrafi rządzić… pogoda.
Reklama.
Na początek kilka faktów. W niedzielę 12 lipca, czyli w dniu II tury wyborów prezydenckich, szykuje się wyjątkowo brzydka pogoda. Spodziewane są opady deszczu w całym kraju, a termometry nie przekroczą 20 stopni Celsjusza. Co więcej, w niektórych miejscach ma być tylko 15 stopni, co jak na lipiec można uznać za ostry powiew zimna.
Pogoda a wybory prezydenckie
Jak to się ma do głosowania? Jeśli cofniemy się trochę w czasie, można sobie przypomnieć, że kiedy w dniu wyborów była ładna, słoneczna aura, elektorat Platformy Obywatelskiej potrafił zawodzić. Szczególnie wyborcy z wielkich miast odpuszczali udział w głosowaniu na rzecz grilla lub plażowania.
To niemal stała zasada od początku rywalizacji PO z Prawem i Sprawiedliwością. Kiedy w 2005 roku Donald Tusk przegrywał w wyborach z Lechem Kaczyńskim, w wielu miejscach Polski mieliśmy ostatni ciepły weekend jesieni. Podobnie było w 2015 roku, w czasie majowych wyborów prezydenckich (wygrał Andrzej Duda) i październikowej walce o parlament (wygrało PiS). Podobnych przykładów w ostatnich latach można znaleźć więcej.
Teraz można jednak stwierdzić, że 12 lipca pogoda nie powinna zbyt mocno przeszkadzać Rafałowi Trzaskowskiemu. Dodajmy, że kandydat Koalicji Obywatelskiej prowadzi w jednym z najnowszych sondaży, ale dosłownie o włos. To kolejna zapowiedź wyrównanego finału walki o prezydenturę.