10-latek wypadł z okna na koloniach. Matka chłopca opowiedziała o jego traumie
redakcja naTemat
11 lipca 2020, 20:12·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 11 lipca 2020, 20:12
Matka 10-letniego Nataniana opowiedziała "Expressowi Ilustrowanemu" o wypadku jej syna, do którego doszło na koloniach w Grotnikach pod koniec czerwca. Chłopiec miał zostać zmuszony do przejścia po parapecie do drugiego pokoju przez starszego kolegę. Niestety 10-latek poślizgnął się i spadł z pierwszego piętra. Z licznymi złamaniami trafił do szpitala.
Reklama.
W sobotę miał się skończyć turnus kolonijny 10-letniego Nataniana. Niestety zakończył się on znacznie wcześniej, bo 30 czerwca. Nad ranem chłopca miał zaszantażować starszy od niego o 3 lata kolonista. Miał powiedzieć chłopcu, że nie będzie go dręczył na koloniach, o ile ten przejdzie po parapecie łączącym okna na pierwszym piętrze - relacjonuje "Express Ilustrowany".
Chłopcu nie udało się jednak bezpiecznie przejść. Poślizgnął się i spadł. Doznał licznych złamań: ma .in. złamaną kość podudzia oraz złamaną potylicę. Jego matka przyznaje, że 10-latek otrzymuje leki przeciwbólowe, ale to nie ból fizyczny jest najgorszy.
- Gorzej jest z jego psychiką. Budzi się w nocy, bo ciągle mu się śni, że wypada z okna. Moim zdaniem ta trauma zostanie z nim na zawsze. Dlatego zdecydowałam, że skorzystamy z konsultacji psychologicznej. Nigdy już nie wyślę go na kolonię, bo to co się stało, podważyło moja wiarę w to, że dzieci w takich miejscach są właściwie zaopiekowane - mówi gazecie rozgoryczona matka.
Prokuratura w Zgierzu wszczęła postępowanie w sprawie narażenia chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwu utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Śledczy gromadzą materiał dowodowy i przesłuchują świadków.
Przypomnijmy, że dwa lata temu na koloniach na Dolnym Śląsku też doszło do wypadku z udziałem 10-letniego dziecka. Przed lekcją jeździectwa spłoszone konie stratowały małą dziewczynkę.