Mem o Karen osiągnął szczyt popularności i dawno wyszedł poza same Stany Zjednoczone. Karen, czyli kobieta w średnim wieku, która ciągle chce rozmawiać z kierownikiem i ma nietwarzową fryzurę, dotarł już do Polski. Ale Karen to nie nasza swojska Grażyna. Ta przy Karen to... miła i kochana ciocia. Skąd wziął się mem, który rozpalił internet?
Warszawska kawiarnia. Kobieta w średnim wieku, która stoi przede mną w kolejce, zamawia mrożoną kawę. Po kilku minutach ją odbiera, idzie do stolika i po chwili wraca do lady. – Ta kawa jest za zimna – mówi oburzonym tonem do młodej baristki. Kiedy ta tłumaczy jej, że na tym właśnie polega idea mrożonej kawy, kobieta – która w międzyczasie zdjęła maseczkę ochronną – przerywa jej i żąda wymiany kawy na napój z mniejszą ilością lodu, bo "takiego czegoś nie wypije". Baristka odmawia, klientka zaczyna się awanturować, po chwili zaczyna interweniować kierowniczka zmiany.
Dalszego ciągu tej scenki już nie obserwuję. Wychodzę z własną mrożoną kawą na wynos. – Boże, co za Karen – myślę sobie. Bo kobieta z kawiarni to wręcz uosobieniem memu o Karen. Ale kim właściwie jest Karen i skąd wziął się mem, który dorównuje już popularnością słynnemu "ok, boomer"?
"Chcę rozmawiać z menadżerem"
Do końca nie wiadomo, skąd Karen właściwie się wzięła. Mem pojawia się w internecie od jakichś dwóch lat, a niektórzy łączą go ze wpisami na Reddicie, w których anonimowy użytkownik o nicku Fuck_You_Karen linczował swoją byłą żonę, która zabrała mu dzieci i dom. Inni mówią o inspiracji bohaterką "Chłopców z ferajny" Karen Friedman Hill granej przez Lorraine Bracco. A jeszcze inni wiążą mem z naiwną i mało bystrą Karen Hill, którą we "Wrednych dziewczynach" gra Amanda Seyfried.
"Stereotypowe imię łączone z wredną, nieprzyjemną białą kobietą w średnim wieku, z którą nie da się wytrzymać" – brzmi najpopularniejsza definicja Karen w Urban Dictionary. Najczęściej to blondynka, która łatwo wpada w złość, odwozi swoje dzieci na trening piłki nożnej swoim dużym SUV-em, jest wyjątkowo aktywna na Facebooku i sprzeciwia się szczepieniom – tłumaczą kolejne definicje w popularnym Miejskim Słowniku.
Karen ma również charakterystyczną fryzurę. Bob z jasnymi pasemkami (wzorcowy jest bob amerykańskiej celebrytki Kate Gosselin) otrzymał nawet w internecie swoją własną nazwę: "can-I-speak-to-your-manager haircut", czyli, tłumacząc na język polski: "czy mogę rozmawiać z twoim kierownikiem". Bo to pytanie jest okrzykiem bojowym wszystkich Karen.
Karen "rozkoszuje się zamienianiem życia pracowników sklepów w piekło poprzez ciągłe robienie scen z byle powodu i żądanie "rozmowy z kierownikiem", tłumaczy Urban Dictionary. Jest prawdziwym koszmarem dla pracowników sklepów, kawiarni i tym podobnych, gdyż: a) zawsze coś jej się nie podoba i najczęściej jest to błahostka. b) nie omieszka wyłuszczyć swoich uwag i pretensji zgnębionym sprzedawcom czy kelnerom, c) łatwo wpada w złość. Czyli, nic dodać, nic ując, zachowuje się jak kobieta z warszawskiej kawiarni, o której pisałam wcześniej.
Karen doby wirusa i rasizmu
Jednak mem o Karen ewoluował na skutek ostatnich wydarzeń. Pierwsze z nich to pandemia SARS-CoV-2. "Jak Karen stała się czarnym charakterem w dobie koronawirusa" – brzmi tytuł artykułu w amerykańskim portalu "The Atlantic", w którym autorka Kaitlyn Tiffany określa "pandemiczne Karen" jako "kobiety w średnim wieku, które sprzeciwiają się społecznej izolacji – albo z powodu ignorancji, albo bezwzględnego egoizmu".
To Karen opróżniały sklepowe półki z papieru toaletowego, protestowały przeciwko zamykaniu ich ulubionych sklepów i zakładów fryzjerskich, zgłaszały na policję osoby, które łamały kwarantannę i obwiniały za wszystko Amerykanów pochodzących z Chin. To Karen podczas pandemii albo nie chcą nosić maseczek, albo krzyczą na ludzi, którzy ich nie noszą lub publicznie kaszlą. W końcu to one szerzą spiskowe teorie o wirusie.
Drugim wydarzeniem, dzięki którym mem z Karen wzbił się na wyżyny popularności, były antyrasistowskie protesty w Stanach Zjednoczonych po śmierci Afroamerykanina George'a Floyda z rąk policji. Karen, białe kobiety w średnim wieku, które były przeciwne marszom,miały pretensje do na protestujących o burzenie porządku i zrywały plakaty z hasłem "Black Lives Matter", szybko stały się uosobieniem rasizmu.
Typową Karen stała się kobieta z St. Louis, która podczas pokojowych protestów wyszła przed swoją posiadłość z mężem i... bronią w ręku. Albo Amy Cooper, biała kobieta, która w maju 2020 roku spacerowała ze swoim psem w nowojorskim Central Parku. Czarny mężczyzna Christian Cooper (zbieżność nazwisk jest przypadkowa), który obserwował ptaki, grzecznie zapytał kobietę, czy mogłaby wziąć swojego pupila na smycz. Ta odmówiła, wpadła w furię i zadzwoniła na policję, której powiedziała, że "Afroamerykanin zagraża jej życiu".
Christian Cooper nagrał całe zdarzenie, filmik stał się viralem, a Amy Cooper została oskarżona przez policję o kłamliwe zgłoszenie incydentu, straciła pracę i czeka na rozprawę. Takich Karen, które dzwonią na policję w sprawie osób czarnoskórych – które rozpalają grilla w miejscu publicznym, mimo że mają na to pozwolenie albo parkują pod domem Karen na wolnym miejscu – jest jednak w USA dużo (na Twitterze popularne są hasztagi #KarensGoneWild czy #KarensStrikeAgain).
Tak dużo, że polityk Rob Bonta, który zasiada w Zgromadzeniu Stanowym Kalifornii, zaprezentował projekt ustawy, na mocy którego akty rasowej dyskryminacji, które nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości i stały się domeną Karen, mają być karane grzywną w wysokości do 10 tysięcy dolarów. Z kolei w tym miesiącu Shamann Walton z Rady Organów Nadzoru San Francisco zaproponował prawo nazwane... CAREN Act. Nieuzasadnione zgłoszenia na policję, które mają związek z rasą, będą zgodnie z nim nielegalne.
Karen w Polsce
Mimo że Karen jest tworem stricte amerykańskim, to mem ten przekroczył już granice Stanów Zjednoczonych. Karen jest już uniwersalnym określeniem kobiet w średnim wieku, które uważają się za ludzi lepszej kategorii, bez wstydu korzystają z własnych przywilejów oraz wiele żądają i wymagają od otoczenia, mimo że nie dają nic w zamian. Bo są zdania, że skoro płacą podatki, to wszystko inne im się po prostu należy. Kiedy Karen czegoś chce, musi to dostać, inaczej albo zawoła kierownika, albo zadzwoni na policję. Plus wpadnie w histerię, kiedy ktoś zacznie nagrywać jej furię.
– Karen żąda, aby świat funkcjonował zgodnie z jej standardami i nie zwracał większej uwagi na innych. Jej gotowa ryzykować lub poniżać innych, aby osiągnąć swoje cele – tłumaczy zajmująca się internetowymi memami naukowczyni Heather Suzanne Woods ze Stanowego Uniwersytetu w Kansas we wcześniej wspomnianym artykule The Atlantic.
Karen istnieją również w Polsce, a mem staje się już coraz popularniejszy w internecie nad Wisłą. Na Twitterze uaktywnił się, chociażby, po drugiej turze wyborów prezydenckich. "Jeszcze się wkur...am na mamę, bo mówi żebym tak tego nie przeżywała. Sure Karen, bo to ja mam 52 lata i całą młodość, i wszystkie ważne wybory dotyczące mojej przyszłości za mną" – napisała zmartwiona wynikami młoda użytkowniczka serwisu.
"Imagine, ludzie mówiący "To wyjeżdżajcie jak wam się tu nie podoba, nic was tu nie trzyma". Right Karen, a jak wyjedzie twój ginekolog, trener personalny i córka to się zesrasz", "Przeraża mnie fakt, że niektórzy ludzie głosowali na Dudę, bo nie chcą homoseksualistów w Polsce. Like Karen myślisz, że oni nagle znikną?", "Śmieszą mnie komentarze typu 'To kiedy wyjeżdżasz, wypier... z kraju'. Karen, nie wiem, czy wiesz ale gdy wyjedziemy nie będzie kto miał zarabiać na twoje 500+, socjalne, itp." [pisownia oryginalna – red.] – piszą inni. Głównie młodzi, co pokazuje, że Karen, podobnie jak "ok, boomer", ma związek z różnicami pokoleniowymi.
Karen czy Grażyna?
Ale, co warto podkreślić, Karen nie jest Grażyną. Grażynę i Karen łączy wiek, mało twarzowe fryzury, zawstydzanie dzieci swoim zachowaniem i swoisty obyczajowy konserwatyzm. Jednak stereotypowa Grażyna, bohaterka mema, jest niegroźna – lubi kiczowate ubrania, nie łapie zasad panujących na Facebooku, jeździ na wakacje all inclusive i smaży Januszowi kotlety. Przy Karen to miła i potulna ciocia.
Bo Karen to prawdziwy drapieżnik, którzy może ci uprzykrzyć dzień z najbardziej absurdalnego powodu. To ta kobieta, która złości się w restauracji fast food, że nie ma jej ulubionego sosu albo awanturuje się w przychodni, gdy pierwszy dostępny termin do specjalisty jest dopiero za pół roku. Brzmi znajomo?
Jednak z używaniem określenia Karen trzeba uważać, również w Polsce. Niektórzy krytykują mem o Karen, że jest mizoginiczny lub krzywdzący. Mówią, że to odbieranie głosu starszym kobietom i kolejna pokoleniowa wojna. Niektórzy zadają jednak pytanie: no dobrze, ale kto ją wywołał?