W Stanach Zjednoczonych narodził się nowy mem, który, choć zabawny, właśnie rozpętał międzypokoleniową wojnę. Dorośli podpadli młodzieży, a ta znalazła szybki sposób na to, jak uciąć rozmowę ze starszą generacją. Hasło najmłodszych podłapali nawet politycy.
"Ok, boomer" – to zwrot, który kieruje się do osoby starszej w momencie, gdy chce się z nią zakończyć rozmowę. Z reguły dotyczy to dialogów, w których obie strony się ze sobą nie zgadzają, bądź gdy nastolatek jest zażenowany wypowiedzią dorosłego.
Tekst ten stosuje się m.in. w sytuacjach, kiedy w rozmowie padają stwierdzenia: "Za moich czasów czegoś takiego nie było" lub "Kiedyś młodzież była inna".
Wszystko zaczęło się od nagrania siwego mężczyzny na TikToku. – Millenialsi i Generacja Z ma syndrom Piotrusia Pana. Oni nigdy nie będą chcieli dorosnąć – mówił w krótkim filmiku.
Na odzew nie trzeba było długo czekać. Tysiące nastolatków z Ameryki natychmiast zaczęło przerabiać wideo ze starcem. To był początek wojny.
Dorośli uznali odpowiedź młodszego pokolenia za bezczelną. Niektórzy z generacji Baby Boomers (1946-1964) faktycznie wzięli to nazbyt poważnie. Porównali ten zwrot do słowa obraźliwego wobec czarnoskórych osób. – Boomer to "słowo na N" dzisiejszej dyskryminacji wiekowej – powiedział na antenie amerykańskiego radia prawicowy dziennikarz Bob Lonsberry.
"Ok, boomer" stało się też odpowiedzią młodzieży na politykę Donalda Trumpa. Hasło zostało również użyte podczas posiedzenia nowozelandzkiego parlamentu. 25-letnia polityk Chlöe Swarbrick rzuciła tym tekstem, gdy starszy poseł skrytykował jej przemowę na temat kryzysu klimatycznego.
Moda na "ok, boomer" zawitała również do Polski. Widać, że młodzież na Twitterze próbuje łapać każdą okazję, aby"wbić szpilę" pokoleniu swoich rodziców.