"Glee", "Boardwalk Empire", "Jak poznałem waszą matkę" czy "Dexter" – to najbardziej wyczekiwane serialowe premiery tej jesieni. Ta pora roku u większości ludzi powoduje lekką depresję – robi się zimno, ciemno, za oknem ciągle leje. Mamy dla Was jednak coś na pocieszenie. Wrzesień to także czas premier nowych sezonów naszych ulubionych seriali. Podpowiadamy, co obejrzeć w długie wieczory. Będzie śmiesznie, mrocznie i przewrotnie.
Czas premier rozpoczął czwarty sezon "Glee", serialu o szkolnym chórze, a więc o nastolatkach – ale niekoniecznie tylko dla nastolatków. Przyznaję, mam pewien problem z musicalową konwencją, uwielbianą za oceanem, chociaż repertuar śpiewanych tu piosenek może zastąpić aktualną listę przebojów. Lubię jednak ten serial za co innego: jest swego rodzaju parodią na słodkie amerykańskie filmy o "high school".
Tutaj każdy z bohaterów ma jakiś "feler" – albo jest gejem, albo czarny, albo (o zgrozo) gruby i czarny. Ci urodziwi okazują się półgłówkami, albo mają problemy ze swoją orientacją seksualną. Nauczyciele pomiatają uczniami, starsi uczniowie pomiatają młodszymi, a mimo to wszystkich po jakimś czasie lubimy i, jakby to naiwnie nie zabrzmiało, akceptujemy. To doskonała odtrutka na cukierkowe wizje znane z produkcji Disneya.
SPOILER:
W nowym sezonie starsi bohaterowie – Rachel i Kurt – zmierzą się z samodzielnością po ukończeniu szkoły, a pozostali chórzyści – z brzemieniem niespodziewanej popularności.
"Boardwalk Empire" ("Zakazane imperium") 16 września
Wyśmienity, zrobiony z kinowym rozmachem serial HBO, produkowany przez samego Martina Scorsese. Rękę autora "Chłopców z ferajny" czuć w każdym odcinku z dotychczasowych dwóch sezonów, rzecz dzieje się bowiem w czasach prohibicji, w słynnym z szemranych interesów Atlantic City.
Jak wyjęty z najlepszych filmów gangsterskich jest główny bohater, Enoch "Nucky" Thompson (genialna kreacja Steve'a Buscemi), wokół którego kręci się fabuła pełna nielegalnego alkoholu, ludzkich namiętności i porachunków w wykonaniu chociażby Ala Capone czy Lucky Luciano. Serial jest luźno oparty na rzeczywistej historii.
SPOILER:
Akcja trzeciego sezonu toczyć się będzie 16 miesięcy po wydarzeniach z ostatniego odcinka. Rywalizacja między gangami przemycającymi alkohol zaostrzy się, przemieniając w brutalną wojnę.
"How I Met Your Mother" ("Jak poznałem waszą matkę") 24 września
Jeden z najlepszych sitcomów ostatnich lat. Zrobiony w ewidentnej opozycji do słynnych "Friends" – i tu, i tu mamy paczkę przyjaciół, wynajmujących razem mieszkania w Nowym Jorku, ale w "How I Met…" zamiast na kawie, siedzą oni w irlandzkim pubie na piwie, popalają papierosy i trawkę, a jeden z głównych bohaterów jest seksoholikiem, dla sportu zaliczającym kolejne dziewczyny, podrywając je na bardzo wymyślne sposoby.
Efekt jest jednak równie zabawny i ciepły. Cała historia opowiadana jest przez głównego bohatera w 2030 r. jego nienarodzonym jeszcze w czasie przedstawianych wydarzeń synowi i córce, co od początku daje miłe poczucie pewności happy endu, ale jednocześnie buduje napięcie, każdy widz chciałby się bowiem wreszcie dowiedzieć, jak narrator poznał matkę swoich dzieci. Fanów serialu łatwo rozpoznać po rzucaniu tekstów "Niiiiiice" albo "It's gonna be… wait for it… legendary!".
SPOILER:
Ósmy sezon zapewne będzie obfitował w niespodziewane zwroty akcji, wiemy bowiem z ostatniego odcinka, że Barney oświadczył się Quinn, ale przed ołtarzem wyląduje razem z Robin. No i ciągle nie poznaliśmy przyszłej matki dzieci Teda…
"2 Broke Girls" ("Dwie spłukane dziewczyny") 24 września
Głównie ze względu na ten właśnie serial napisałam, że "How I Met Your Mother" to tylko jeden z najlepszych sitcomów. Historia przyjaźni biednej dziewczyny z brooklyńskich dołów społecznych i byłej bogaczki, której ojciec, wzorowany na Bernardzie Madoffie, po wielkim przekręcie finansowym ląduje w więzieniu i zostawia swoją rodzinę bez grosza.
To nowy serial, który równie dobrze jak świetne "Girls" HBO (emitowane tej wiosny) pokazuje naszą obecną kryzysową rzeczywistość. Zderzenie wizji świata tych dwóch diametralnie różnych postaci jest przekomiczne, tak samo jak cudowna niepoprawność polityczna – świntuszący ukraiński kucharz, będący stałą ofiarą żartów niski Koreańczyk, czy hipsterzy, którzy ubierają się łudząco podobnie do bezdomnych i są w stanie wydać każde pieniądze na coś, co jest "offowe".
SPOILER:
W drugim sezonie pojawi się wreszcie szansa na rozkręcenie babeczkowego biznesu - w końcu ich ciastka zasmakowały samej Marthcie Stuart!
"The Good Wife" ("Żona idealna") 30 września
Sporo mamy ostatnio dobrych seriali prawniczych (chociażby "Damages" – "Układy" – z Glenn Close, czy genialne "Suits"). Na pewno można zaliczyć do nich także powracającą w czwartym sezonie "The Good Wife". To historia pełna mocnych, wspaniałych kobiet, z tytułową bohaterką na czele: czterdziestoletnia prawniczka, która porzuciła karierę dla bycia idealną matką i żoną, zmuszona do powrotu do pracy po seks-skandalu, wywołanym przez jej męża prokuratora (smaczek dla maniaków seriali - w tej roli Chris Noth, wcześniej wcielający się w niewiernego "Mr Big" z "Seksu w wielkim mieście").
Przechlapane? Owszem, ale zachwyca klasa, z jaką Alicia Florrick radzi sobie z przeciwnościami losu, w tym z bandą korporacyjnych wilczków, nie mających do niej startu. To pochwała dojrzałej kobiecości. Dla siebie coś znajdą także fani mody - to chyba drugi po "Mad Men" ze współczesnych seriali, w którym taką uwagę przywiązuje się do ubioru głównych bohaterów.
SPOILER:
W czwartym sezonie będzie więcej polityki – Peter Florick zdecydował się na kandydowanie na gubernatora, a Alicia go w tym wsparła. Z pewnością w kolejnych odcinkach pojawi się także postać tajemniczego męża Kalindy.
"Dexter" 30 września
Amerykanie od jakiegoś czasu nas przyzwyczajają do tego, że głównym bohaterem nie musi być pozytywna postać. Był szef mafii w legendarnych "The Sopranos", jest nieco żałosny w swoim maczyzmie król reklamy w "Mad Men" i przechodzący na ciemną stronę mocy nauczyciel w "Breaking Bad". Trzeba jednak przyznać, że w "Dexterze" scenarzyści posunęli się najdalej: tytułowa postać to nikt inny, jak seryjny morderca. Cóż z tego, skoro bardzo szybko zaczynamy go nie tylko lubić, ale wręcz mu kibicować w kolejnych egzekucjach…
Mocną stroną tego serialu jest właśnie scenariusz, zaskakujący zwrotami akcji nawet wytrawnych widzów. Czasem też mam wrażenie, że "Dexter" to swojego rodzaju alegoria - tak jak w "True Blood" wampiry są symbolem prześladowanych mniejszości, tak tu pozbawiony ludzkich odruchów i empatii morderca często wydaje się reprezentacją męskiego gatunku.
SPOILER: Siódmy sezon zapowiada się bardzo mrocznie. Nie dość, że z sekretem swojego brata będzie musiała się zmierzyć Deb, to na dodatek po raz pierwszy Dexter pozostawił ślady po swojej egzekucji. Oprócz tego czekają go ponowne zmagania z jego "mrocznym pasażerem"…