
"Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo lotów tolerowały fakt, że załogi samolotów OLT nie miały kart identyfikacyjnych uprawniających do przekroczenia stref zastrzeżonych" – donosi poniedziałkowa "Rzeczpospolita".
REKLAMA
Taryfa ulgowa dla Marcina P., szefa Amber Gold i OLT Express, obejmowała nie tylko jego "złoty interes". Linie lotnicze, które finansował, funkcjonowały bez przeszkód, mimo że załogi samolotów nie miały certyfikatu pozwalającego na poruszanie się po lotniskach. "OLT Express to był jedyny przewoźnik, którego załoga takich kar nie posiadała" – mówi cytowana przez "Rzeczpospolitą" Urszula Podraza, rzeczniczka lotniska w Krakowie.
Specjalne identyfikatory – ID Card – musi posiadać każdy członek załogi, który chce wejść do tzw. strefy zastrzeżonej jakiegokolwiek lotniska. Właśnie tych kart nie mieli piloci i stewardessy pracujący w OLT. Przemysław Przybylski, rzecznik Portu Lotniczego im. Chopina w Warszawie przyznaje, ze nawet nie wie, czy załogi posiadały wymagane identyfikatory. Nie wie też Jarosław Chmiej ze służby ochrony lotniska w gdańsku.
Z moich informacji wynika, ze personel pokładowy nie posiadał w ogóle kart ID. Na pytania pracowników o karty identyfikacyjne władze linii lotniczych przekonywały pracowników, że trwa procedura ich wyrabiania CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: "Rzeczpospolita"
Jak członkowie załogi OLT przechodzili przez bramki na lotnisku? Jak mówi poseł Mularczyk, udawało się dzięki temu, że rozesłano do lotnisk listy, by odpowiednie służby przepuszczały pracowników przez bramki bezpieczeństwa.
Źródło: "Rzeczpospolita"

