Izera to nazwa mającej powstać marki samochodów elektrycznych z Polski. Jest to jeden z najbardziej wyczekiwanych projektów, na które postawił rząd Zjednoczonej Prawicy. Zwolennicy prawej strony sceny politycznej już piszą, że Niemcy mogą nam tylko pozazdrościć. Miny im zrzedną, gdy zobaczą, kto współtworzy to auto.
Na prezentacji Izery pokazano dwa koncepty marki – będzie to SUV i Hatchback. Samochody mają bardzo stonowany i uniwersalny design. – Auto całkowicie pozbawione agresji - podkreślał projektant Tadeusz Jelec.
Nazwa marki nawiązuje do rzeki Izery mającej swe źródło w Górach Izerskich, zaś według twórców logo przedstawia m.in. kompas, który w założeniu ma pokazywać kierunek jakim jest elektromobilność.
Zwolennicy prawicy w sieci już przekonują, że samochód jest tak dobry, iż na pewno zazdroszczą nam go Niemcy. "Niemiaszki wyją" – emocjonują się użytkownicy Twittera. "Ciekawe co na to Niemcy? Pewnie już piszą rezolucję, że ten samochód niezgodny z Konstytucją i praworządnością" – komentują inni.
Problem w tym, iż nawet jeśli sąsiadom zza Odry rzeczywiście spodoba się Izera, to raczej nie będą jej zazdrościli... samym sobie. To auto polskie jest bowiem głównie na odcinku politycznym. Tymczasem integratorem technicznym projektu jest niemiecka firma EDAG Engineering. A na tym nie koniec wpływów obcych motoryzacyjnych potęg, bo za wygląd Izery odpowiadają Włosi z Torino Design.