Ponad 200 tysięcy ludzi straciło dach nad głową w wyniku eksplozji w Bejrucie. Gubernator stolicy Libanu Marwan Abboud szacuje, że domy straciło 200-250 tysięcy ludzi, a straty sięgają 3-5 miliardów dolarów – podaje Al Jazeera.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Prezydent Libanu Michel Aoun zwołał w środę nadzwyczajne posiedzenie. Polityk zapowiedział ogłoszenie dwutygodniowego stanu wyjątkowego po masowej eksplozji w Bejrucie, w której zginęło co najmniej 100 osób, a kolejnych 4000 jest rannych. Urzędnicy spodziewają się dalszego wzrostu liczby ofiar śmiertelnych, gdyż ratownicy przekopują obecnie gruzowiska w poszukiwaniu ocalałych. Eksplozja wywołała falę uderzeniową w całym mieście, powodując ogromne zniszczenia aż do przedmieść stolicy Libanu.
Do eksplozji w Bejrucie doszło we wtorek po południu. Początkowo powstał pożar w portowym magazynie, gdzie składowano saletrę amonową, co doprowadziło do potężnego wybuchu. Według świadków zniszczone zostały budynki nawet w promieniu 10 km od wybuchu.
Z informacji libańskich mediów wynika, że pożar mógł się pojawić w wyniku spawania drzwi do magazynu. Prace przeprowadzano po to, by nikt nie skradł przechowywanej tam saletry amonowej.
Gubernator Bejrutu Marwan Abboud komentował tragedię w Bejrucie na bieżąco. Mężczyzna w pewnym momencie nie mógł powstrzymać łez. Porównał wybuch do tych z Hiroszimy i Nagasaki. Powiedział, że to narodowa tragedia dla Libanu.