Port w Bejrucie po wtorkowej eksplozji wygląda obecnie jak strefa aktywnego konfliktu. Cały czas trwa dogaszanie zgliszczy, a szpitale wypełniają się rannymi. Bilans ofiar może być jednak o wiele bardziej tragiczny, niż obecnie podają służby.
"Setki osób w Bejrucie zostały zgłoszone jako zaginione przez członków rodziny w następstwie wtorkowego wybuchu, co budzi obawy, że liczba ofiar znacznie przekroczy obecne szacunki" – powiedział dziennikarzom minister zdrowia Libanu Hamad Hassan.
Dodał także, że jego resort pracuje nad planem awaryjnym z wykorzystaniem szpitali polowych wysłanych z Kataru, Iranu, Kuwejtu, Omanu i Jordanii. Osiem z nich ma być wkrótce uruchomionych i gotowych na przyjęcie rannych. Liban musi się "ratować" wojskowymi placówkami medycznymi, ponieważ cztery miejskie szpitale w Bejrucie zostały uszkodzone i nie funkcjonują, a pozostałe są przepełnione.