W sobotę Ministerstwo Zdrowia informowało o 230 tys. testów na koronawirusa, które pojawiły się w ogólnych danych przez pomyłkę. W rzeczywistości w ogóle nie zostały przeprowadzone. Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach opublikował oświadczenie ws. kuriozalnego błędu.
"Każde laboratorium realizujące testy w kierunku COVID-19 jest zobowiązane raportować te działania w centralnym systemie informatycznym. Odrębnie wpisywane są dane m. in.: dotyczące liczby wykonanych testów, oraz liczby przebadanych osób" – czytamy w oświadczeniu, które opublikowano na stronie Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.
Dalej wyjaśniono, że w kolumnie "liczba wykonanych testów od pacjentów łącznie" podawano liczbę wykonanych testów do dnia raportowania, powiększoną o liczbę testów wykonanych w danym dniu (narastająco). W innych kolumnach, np. "liczba osób przebadanych w ciągu ostatnich 24 godzin" podawano dane dzienne (liczba osób przebadanych w czasie doby).
"W naszym laboratorium obecnie realizowane jest ok. 120 badań na dobę. Oczekiwanie na wynik nie trwa dłużej niż 8 godzin. Mamy nadzieję, że do końca roku nasze możliwości będą wynosić ok. 200 badań na dobę" – podkreślono.
Na koniec stwierdzono, że dane raportowane w systemie informatycznym zgodne są z innymi raportowanymi danymi. "Jest nam niezmiernie przykro, że staliśmy się powodem zamieszania" – przyznali przedstawiciele szpitala.
Przypomnijmy, że chodzi o pomyłkę, którą w sobotę 8 sierpnia ujawniło Ministerstwo Zdrowia. "Z uwagi na błąd w raportowaniu testów przez WSSE Kielce co przełożyło się na pomyłkowe zapisanie w raporcie ok. 230 tys. testów, odejmujemy je od ogólnej puli przeprowadzonych badań" – podał resort. Wiele osób zastanawia się, jak w ogóle można było przez pomyłkę zapisać w raporcie prawie ćwierć miliona wykonanych badań.