Naruszenie obowiązków służbowych czy innych przepisów ma nie być przestępstwem, jeśli ktoś dopuści się tego w celu przeciwdziałania COVID-19. Takiego rozwiązania chcą posłowie PiS. W projekcie poselskim napisali, ze to potrzebne do walki z epidemią. Przepis ma obowiązywać także wobec czynów popełnionych... przed jego wejściem w życie. Prawnicy miażdżą ten pomysł i ostrzegają przed bezkarnością.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Projekt zmiany tzw. ustawy covidowej trafił do Sejmu i został skierowany do konsultacji w Komisji Finansów Publicznych. Wprowadza nowy przepis, który może mieć poważne skutki prawne. Zapewnia bezkarność osobom łamiącym prawo czy obowiązki służbowe, pod warunkiem, że robią to... w ramach walki z epidemią koronawirusa.
"Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione" – czytamy w art. 10c.
Posłowie PiS uzasadniają, że "zwalczanie choroby zakaźnej jaką jest COVID-19 wymaga szczególnych rozwiązań" i "niejednokrotnie niezbędne staje się zatem inicjowanie nagle działań ponadstandardowych, trudnych do pogodzenia z obowiązkami służbowymi i obowiązującym stanem prawnym, a jednocześnie niezbędnych do osiągnięcia zakładanego celu".
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Gabriela Lenartowicz wymownie skomentowała planowaną zmianę. "W ekspresowym tempie w Sejmie ląduje projekt pozwalający na popełnianie przestępstw pod pretekstem walki z COVID19. Przepis działa wstecz. Koło ratunkowe dla Szumowskiego i spółki?" – argumentowała parlamentarzystka.
Wątpliwości nie mają prawnicy. Dr Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego zwrócił uwagę na groźne i absurdalne skutki uchwalenia takiego prawa. "Posłowie PiS chcą legalizacji każdego politycznego bezprawia, już popełnionego i wszystkich przyszłych" – napisał na Twitterze. Zdaniem prawnika, może to prowadzić na przykład do legalizowania nadużycia władzy przez policję, czyli nielegalnych zatrzymań w ramach walki z COVID-19 lub pacyfikacji protestów.
"To będzie można dać komuś bezkarnie w pysk za brak maski w autobusie. Chyba nie o to wnioskodawcom chodzi. Chodzi raczej o bezkarność funkcjonariuszy. Niemniej, przepis zapewnia pewną równość wobec prawa" – wyraźnie kpił inny prawnik Krzysztof Izdebski.
Co prawda podobny przepis już jest w ustawie, ale jego zakres jest mniejszy. Chodzi o dwie kategorie przestępstw: niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień oraz działania na szkodę przedsiębiorstwa.