
Słynny most w końcu dopisany do rejestru zabytków. Miał być wysadzony do filmu z Cruisem
Ponad stuletni most nad Jeziorem Pilchowickim (woj. dolnośląskie) stał się w ostatnich tygodniach areną walki między urzędnikami, obrońcami zabytków i filmowcami z Hollywood. Miał być wysadzony na potrzeby zdjęć do najnowszej części "Mission: Impossible". Wydaje się, że cała opowieść będzie miała swój happy end.

Reklama.
O losach niszczejącego i nieużywanego mostu dyskutowano od kilku miesięcy. W naTemat informowaliśmy, że w marcu Piotr Rachwalski, były prezes Kolei Dolnośląskich napisał, że "urzędnicy i politycy jak usłyszeli hasło 'Hollywood', 'Paramount Pictures', 'Tom Cruise', to dostali małpiego rozumu".
Potem poszła jeszcze plotka, że Tom Cruise - gwiazdor filmu, miał się pojawić w sierpniu w naszym kraju. Pojawiły się nawet doniesienia, że most mógłby zostać wysadzony, a później... odbudowany. A wszystko to przy aprobacie Ministerstwa Kultury, z którym miała współpracować firma Alex Stern. Odpowiadała za produkcję polskich zdjęć do filmu Stevena Spielberga "Most szpiegów", a teraz ma szykować zdjęcia do "Mission: Impossible 7".
Prawdopodobnie całe zamieszanie było wywołane przez osobę, której pozwolono brać udziału przy produkcji. "Krótko mówiąc, osoba ta manipulowała emocjonalną reakcją ludzi w całym tym ruchu, który skompromitował nasze ambicje sprowadzenia naszej produkcji do Polski" – powiedział w wywiadzie reżyser Christopher McQuarrie. Dodał, że że jego ekipa chciała zniszczyć jedynie te fragmenty konstrukcji mostu, które i tak są wadliwe i czekają na usunięcie.
Wszystko wskazuje na to, że most Pilchowicki nie pojawi się jednak w filmie - przynajmniej w scenie wybuchu. We wtorek 18 sierpnia został wpisany do rejestru zabytków (wcześniej figurował jedynie w wojewódzkiej ewidencji zabytków). Poinformowała o tym na Facebooku Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Decyzja została wprowadzona do obiegu prawnego i nie jest jeszcze prawomocna. Strony mają dwa tygodnie na odwołanie.
Reklama.