Do marki ma sentyment od dzieciaka, pamięta swoje pierwsze bigstary z prostą nogawką kupione w kaliskim sklepie. “Ja już bym ich dziś nie założył, ale wiem, że dalej są gdzieś w rodzinie, u nas ubrania tak krążą od zawsze”. Pamięta też, cały rytuał jeansowych zakupów z lat 90. “Ja stałem w kolejce, trzeba było przynajmniej pół godziny, a reszta rodziny szukała, przymierzała” - wspomina. Jako dorastający chłopak, trochę stracił sympatię do denimu, nosił go tylko po pracy i to rzadko. “Wolałem elegancki styl, dalej taki lubię, ale odkąd zacząłem pracę, zrozumiałem, że te biznesowe stylizacje z jeansami są nawet ciekawsze, łamią stereotypy” - tłumaczy. Najbardziej lubi dopasowany fit, w szafie ma w sumie 22 pary bigstarów. To głównie dwa modele -
Terry Slim i
Jeffray w różnych wariantach wykończenia. Do pracy nosi te gładkie bez przetarć i dziur.
Po pierwsze: uczyć się