– Jeśli poseł Kanthak chciałby otaczać się ludźmi, którzy wyglądają, myślą i zachowują się dokładnie tak jak on, to chyba powinien pojechać w inne rejony Stanów Zjednoczonych – mówi dla naTemat Magda Działoszyńska-Kossow, autorka książki "San Francisco. Dziki brzeg wolności". To jej reakcja na wypowiedź polityka Solidarnej Polski o tym, że w San Francisco widział m.in. sklepy mięsne dla osób LGBT.
Poseł Jan Kanthak pochwalił się, że był w San Francisco. Zdziwiła się pani, że zapamiętał głównie sklepy mięsne dla LGBT?
Zaczęłabym od tego, że poseł Kanthak wspomniał w swojej wypowiedzi o dzielnicy Cruz, która nie istnieje. Być może chodziło mu o Castro, ale chyba jednak nie wiedział o czym mówi, bo gubił się i nie był do końca zorientowany. To już na wstępie podważa jego wiarygodność. Tak naprawdę nie wiem, gdzie widzi problem.
Czyli wiedział, że dzwoni, ale nie wiedział, w którym kościele?
Dokładnie tak. Prawdą jest oczywiście, że Castro jest dzielnicą "mniejszościową", zamieszkaną i zagospodarowaną przez społeczność LGBT na własne potrzeby. To jej odpowiedź na szykany i prześladowania. San Francisco zawsze było miastem, które przyjmowało pod swoje skrzydła ludzi uciekających od opresji. Osoby LGBT znalazły tam swoją bezpieczną przystań.
A ze sklepami mięsnymi dla LGBT to prawda?
Dziwi mnie wspomnienie o tym, bo w San Francisco to weganizm i wegetarianizm są bardzo popularne. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie ma tam w ogóle sklepów mięsnych, ale to dość zaskakujące skojarzenie. Jest wiele miejsc związanych z tematyką LGBT, jako zjawiskiem społecznym, ale nie bardzo wiem jak ona ma się do kwestii sprzedaży mięsa. Nawet jeśli istnieje tam sklep mięsny LGBT, to jest bardzo dziwne połączenie i ja takiego nie widziałam.
Czyli poseł Kanthak nie byłby dobrym przewodnikiem.
To ciekawe, że poseł Kanthak w ogóle znalazł się w San Francisco, a zwłaszcza w tej właśnie dzielnicy. Znając jego stosunek do tęczy dziwię się, że tam zawędrował, bo ten znienawidzony przez siebie symbol musiał oglądać wszędzie. W dzielnicy Castro nawet zebry na jezdni maluje się w tęczowych kolorach, a flagi są tam powszechnie spotykane. Na każdym kroku oddaje się hołd postaciom, które przysłużyły się w walce o prawa mniejszości, nie tylko LGBT.
To jest dzielnica mniejszościowa w każdym sensie. Każdy, kto nie wpisuje się w społeczny mainstream odnajdzie się tam i poczuje się dobrze. Jeśli poseł Kanthak chciałby otaczać się ludźmi, którzy wyglądają, myślą i zachowują się dokładnie tak jak on, to chyba powinien pojechać w inne rejony Stanów Zjednoczonych.
Poseł mówił też o księgarniach i kinach specjalnie dla LGBT. To prawdziwy obraz San Francisco?
Taki jest charakter Castro – są księgarnie, gdzie znajdziemy pozycje poświęcone zagadnieniom LGBT, podobnie jak kina, sklepy z ubraniami, czy kluby dla mniejszości seksualnych. Znajdziemy też choćby cukiernie, które w ramach zadziornego żartu manifestują swoją sympatię dla społeczności LGBT i sprzedają ciastka, przypominające anatomiczne części ciała. Tylko gdzie jest problem?
Może właśnie takie przykłady go oburzyły, tylko nie powiedział tego wprost?
To fundamentalne niezrozumienie pojęcia różnorodności społecznej i tolerancji. Dobitnie to pokazał w swojej wypowiedzi. Zalecałabym, żeby jeśli nie przepada za tęczą, po prostu nie chodził w podobne miejsca.