Krajowa Administracja Skarbowa zarekwirowała Patrykowi Vedze jego Lamborghini Aventador, które warte jest około 2,5 mln zł. Pojazd jest przedmiotem śledztwa. Podobno chodzi o niezapłacone 700 tys. zł cła przy sprowadzaniu go z USA – podaje "Super Express". Wieść o zabraniu pojazdu bardzo radośnie przyjęła Krystyna Pawłowicz. Sędzia TK nie miała litości dla reżysera, któremu zaproponowała, że może teraz kupić sobie Ładę.
"Ojej, panie Patryku VEGA, czy to ten samochodzik skarbówka KAS panu zarekwirowała za nieopłacenie należności za przywóz? No, bardzo, ale to bardzo jest mi przykro. A jak ostatnie filmy? Klapa, co? Nikogo na salach?" – napisała na Twitterze Krystyna Pawłowicz. Swój wpis okrasiła także garścią emotikonów. Ale na tym nie skończyła swojego monologu.
"No, proszę, i to był LAMBORGHINI. Proszę nie płakać, kupi pan sobie teraz ŁADĘ, nikt się nie połasi" – dopisała w komentarzu pod postem. Najciekawsze jednak było tłumaczenie byłej posłanki PiS, a obecnie sędzi Trybunału Konstytucyjnego. Jeden z internautów zapytał się jej, dlaczego w taki sposób komentuje dość przykre zdarzenie z życia Patryka Vegi.
"Po co Pani drwi z cudzego nieszczęścia? Przecież to nie Vega popełnił to nadużycie" – stwierdził internauta. "Ale zaatakował po chamsku niedawno mnie" – odpisała mu Pawłowicz.
Do zarekwirowania samochodu Patryka Vegi przez Krajową Administrację Skarbową doszło w ubiegłym tygodniu. Jako pierwszy opisał sprawę "Super Express". "Nastąpiło uszczuplenie należności celnych i podatkowych w kwocie przekraczających 700 tysięcy złotych. W związku z toczącym się postępowaniem samochód został zabezpieczony od osoby, która go użytkowała" – czytamy w oświadczeniu Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, które przytoczył tabloid.