Do naszej redakcji dotarły informacje, że prezydent chce zacieśnić relacje Polski z niektórymi krajami Afryki. Komorowski w Czarnym Lądzie upatruje szansy na rozwijanie polskiego biznesu. I ma rację – kraje takie jak Ghana, Kenia, Nigeria czy RPA mogą być dla nas biznesowym El Dorado.
O tym, że powinniśmy inwestować w Afrykę, już od dawna mówi najbogatszy Polak Jan Kulczyk. W maju, podczas forum ekonomicznego w Katowicach, Kulczyk przekonywał: – To, co się znajduje w Afryce, o co walczą Chińczycy i Rosjanie, to ogromna szansa dla Europy, dla regionu i Polski. Jeśli ją wykorzystamy, będzie to jest najlepsza droga wyjścia z kryzysu.
Najbogatszy Polak wiedział, co mówi. Sam od lat prowadzi intratne interesy w Afryce. W 2011 co czwarta inwestycja zagraniczna była ulokowana właśnie w tym kontynencie. Dostrzegł to także prezydent Bronisław Komorowski, który wedle naszych informacji ma zamiar zacieśniać gospodarcze relacje Polski z niektórymi krajami w Afryce. Być może nawet osobiście zaangażuje się w tworzenie szans dla polskich biznesów w Afryce.
Potężna Afryka
Powodów, które czynią Afrykę tak atrakcyjną inwestycyjnie, jest kilka. Przede wszystkim
Chiński biznes w Afryce
Wartość wymiany handlowej między Chinami i krajami Afryki w 2011 roku wyniosła 122 miliardy dolarów.
Chińskie przedsiębiorstwa w ciągu ostatnich 20 lat zainwestowały w Afryce ok. 13 miliardów dolarów.
Ponad milion Chińczyków przebywa na stałe lub tymczasowo w Afryce. CZYTAJ WIĘCEJ
Forbes.pl
sprzyjająca demografia: w samej Nigerii jest 200 milionów ludzi, za 30 lat będzie ich trzy razy więcej. Czyli tyle, ile mniej więcej teraz w Europie. A to tylko jeden kraj.
Ale zasoby ludzkie to tylko jedna zaleta. Drugą są, niewątpliwie, ogromne zasoby surowcowe. Wie o tym Kulczyk, który posiada sporo udziałów w Ophir Energy – spółka ta w lipcu odkryła w Gwinei Równikowej złoża szacowane na 22 miliardy metrów sześciennych gazu. Jak podawał w wakacje "Forbes", Kulczyk w ten sposób posiada już 62 miliardy metrów sześciennych gazu. W Kenii właśnie powstaje zaś rurociąg do Południowego Sudanu, który również, według dr Szupejko mógłby być dla Polaków atrakcyjnym obiektem do inwestycji.
To jednak nadal nie wszystko. W Afryce inwestują firmy z branży spożywczej wierząc, że będzie się tam dało tanio produkować jedzenie. Inwestują firmy telekomunikacyjne, bo w Nigerii 93 proc. mieszkańców posiada telefon komórkowy, podobnie w Kenii – informował raport Ernst&Young z maja 2012. W tym samym raporcie znana firma stwierdza: w 2011 roku Afryka pobiła rekord w inwestycjach zagranicznych – prawie 1/4 z nich ulokowana była w Afryce.
Zmienić kurs
Zdaniem dr Małgorzaty Szupejko, afrykanistki z Zakładu Krajów Pozaeuropejskich, postanowienie prezydenta jest słuszne. I trzeba się z nim spieszyć, bo teraz może być ostatni dzwonek na wejście d Afryki. – Powinniśmy rozwijać nasze relacje z Afryką. Zamykamy ambasady, nawet w Kenii, podczas gdy powinno być wręcz odwrotnie. Jeśli ten kurs się nie zmieni, nie będzie dobrze – ostrzega dr Szupejko. I zaraz podkreśla: – Szczególnie, że świat: Brazylia, Chiny czy Rosja już sobie uświadomiły, że ignorowanie Afryki było błędem.
– Są inicjatywy gospodarcze prywatnych osób, które na własną rękę próbują sobie wyrabiać tam kontakty. Ale na pewno powinno to być rozwinięte na wyższy szczebel, polityczny – przekonuje dr Małgorzata Szupejko. Jak zaznacza, nie słyszała, by Polacy robili w
Afryce duże interesy – oczywiście, oprócz Jana Kulczyka.
Potwierdza to prof. Jan Milewski, afrykanista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Są rozmaite polskie inwestycje: w Nigerii, w Kongo, w turystykę w Kenii. Ale to nic wielkiego. Mamy dość dobre relacje z RPA, choć od nich bardziej importujemy – wylicza prof. Milewski. Chociaż już teraz nie jest najgorzej: obroty handlowe Polski i RPA z roku na rok rosną. Eksport do tego kraju w 2011 roku wyniósł niecałe 530 mln dolarów, podczas gdy import liczył 412 mln USD. W pierwszym kwartale 2012 zaś Polska zdołała już wyciągnąć eksport na poziom 170 milionów "baksów". Czyli – więcej niż 1/3 eksportu z całego poprzedniego roku.
Ostatnia chwila
Dlatego też nasi rozmówcy sugerują polskim politykom, by zająć się Afryką. – Koncentrowaliśmy się do tej pory na innych krajach, a nasza aktywność polityczna na tym polu powinna być dużo większa – ocenia dr Janusz Steinhoff z Business Centre Club.
Profesor Milewski zaś dodaje, że to ostatni dzwonek na związanie się z Afryką. Z dwóch powodów: – Po pierwsze, import do Afryki jest coraz bardziej zdominowany przez Chiny i kraje kolonialne, chociażby Anglię. Po drugie, sojusze polityczne teraz są w Afryce utrudnione ze względu na sytuację w Tunezji i Egipcie, z którymi zawsze mieliśmy stosunkowo dobre relacje – przypomina profesor.
Biznes szuka szansy
Oczywiście, część przedsiębiorców jest mniej krótkowzroczna niż politycy i już dostrzegła w Afryce swoją szansę. Tak jak producenci mebli, którzy w 2011 roku na rzecz eksportu do RPA wypracowali 21 mln złotych. Z kolei trójmiejska spółka Navimor podpisała kontrakt na budowę Akademii Rybołóstwa i Nauk o Morzu w Angoli.
Inwestycja warta jest 75 milionów euro. Innym przykładem może być bydgoska firma PROMAR, która dla odmiany sprzedaje do Afryki Północnej swoje technologie. Jak więc widać, rynek jest chłonny – trzeba tylko chcieć.
– Afryka może być importerem naszych wyrobów. Powinniśmy być zainteresowani eksportem żywności, przemysłu i inwestować w tamtejszy rynek surowcowy – przekonuje dr Steinhoff. – Jan Kulczyk trafnie powiedział, że Europejczyk czwartego samochodu nie kupi, a Afrykę trzeba chociażby zmotoryzować – dodaje ekspert z BCC.
Najbogatszy Polak na Forum w Katowicach zwracał też uwagę, że naszym najlepszym towarem eksportowym może być wiedza i doświadczenie. Dr Janusz Steinhoff zaznacza zaś: – Faktycznie, konsulting, współpraca naukowa, kształcenie młodych to może być wspaniała inwestycja na przyszłość. Ci ludzie mogą stać się ambasadorami chociażby polskiego przemysłu, tak jak to było z uczącymi się u nas Wietnamczykami – porównuje ekspert.
Prezydent poruszy kamyk?
Oczywiście, trudno jest wskazać jeden kraj, w który powinniśmy inwestować. Łatwiej, tak
jak dr Steinhoff, mówić o konkretnych branżach. Ale profesor Milewski znajduje jedno miejsce, gdzie moglibyśmy sprzedawać swoją wiedzę i doświadczenia, a także produkty.
– To Ghana. Wspaniały kraj, który wydobył się z dyktatury i obecnie buduje, jak na Afrykę, bardzo sprawiedliwą gospodarkę rynkową i system demokratyzujący. Kraj się rozwija pod wszystkimi względami. Dodatkowo, jest tam ropa naftowa, co tylko czyni to miejsce bardziej atrakcyjnym – proponuje prof. Milewski. Ghana w 2011 roku, dzięki intensywnym zmianom, wypracowała 13,5 proc. wzrostu gospodarczego.
Bez względu jednak na miejsce, faktem pozostaje, że polski biznes nie zagospodarował jeszcze odpowiednio Afryki. Teraz do głosu Jana Kulczyka najprawdopodobniej dołączy prezydent – i poczyni w tym kierunku odpowiednie ruchy.
– Polska ma wielką szansę, by odegrać w Afryce rolę adekwatną do poziomu swojej gospodarki. Aktywność polityczna, wspomagająca działania biznesu, bardzo by się tam przydała. Dlatego z wielkim zadowoleniem przyjmuję zapowiedź, że i prezydent ma zamiar się w to włączyć – ocenia na koniec dr Steinhoff.
To w Afryce świat się będzie rozwijał, tam będą powstawały nowe inwestycje, nowy rynek. Jestem pewien, że naszą wiedzę, nasze doświadczenie i nasz kapitał powinniśmy skierować tam, gdzie jest on niezbędny i gdzie da efekty zdecydowanie większe niż w krajach „starej” Europy. Jest to bardziej podniecające i bardziej frapujące niż stąpanie ciągle po tej samej ziemi.
newseria.pl
Dr Mark Mobius
Prezes Templeton Emerging Markets Group
Dla inwestorów nie tylko z Chin, ale z wszystkich zakątków świata, którzy poszukują potencjału wzrostowego i nowych możliwości, Afryka z pewnością jest rynkiem przyszłości. CZYTAJ WIĘCEJ