Absurdalna sytuacja w Warszawie. Legendarny gangster wybiegł do Straży Miejskiej z prośbą o litość
redakcja naTemat
01 września 2020, 18:52·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 01 września 2020, 18:52Kiedy warszawscy strażnicy miejscy zakładali we wtorkowe popołudnie blokadę na koło źle zaparkowanej hondy civic, zapewne nie zdawali sobie sprawy, kto za chwilę się pojawi. Na spotkanie wyszedł im bowiem Andrzej Z., ps. "Słowik", jeden z przywódców gangu pruszkowskiego i... poprosił o zdjęcie blokady. Redakcja naTemat otrzymała zdjęcia z tej niecodziennej sytuacji.
Auto "Słowika" było zaparkowane w strefie wyłączonej z ruchu na warszawskim Powiślu, na ulicy Wybrzeże Kościuszkowskie, dosłownie naprzeciwko Centrum Nauki Kopernik.
"Słowik" zorientował się, co się dzieje, gdy blokada była już założona na jego koło. Co ciekawe, na dzień dobry na widok strażników miejskich dosłownie złożył ręce jak do modlitwy i następnie zaczął prosić ich o zdjęcie blokady. Panowie byli jednak nieugięci.
Co ciekawe, "Słowik" jest na wolności od raptem… tygodnia. Gangster wyszedł z więzienia 23 sierpnia po wpłaceniu 400 tys. zł poręczenia majątkowego. Przebywał za kratkami 3,5 roku, był ostatnim "bossem" gangu pruszkowskiego, który wciąż był w areszcie.
Andrzej Z., ps. "Słowik", to jeden z byłych liderów gangu pruszkowskiego. Wielokrotnie skazywany, w tym na mocy zeznań świadka koronnego Jarosława Sokołowskiego, ps. "Masa”, przez którego oskarżony był o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym oraz o nakłanianie do zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały.