Takiego zwrotu akcji w US Open chyba nikt się nie spodziewał. Najwyżej rozstawiony Novak Djoković... sam wyrzucił się z turnieju, kiedy trafił piłką sędzię liniową. Zawodnik został zdyskwalifikowany.
Chodzi o sytuację, do której doszło w meczu IV rundy US Open z Pablo Carreno. Novak Djoković miał w tym starciu pod górkę. W dziesiątym gemie pierwszego seta prowadził 5:4, miał trzy piłki setowe przy podaniu rywala, ale nie wykorzystał szansy. Jego frustracja rosła. Musiał jeszcze skorzystać z pomocy fizjoterapeuty.
Na koniec 11. gema, kiedy prowadził już Carreno, serbski tenisistka wystrzelił piłkę w kierunku, gdzie stała arbiter liniowa. Miał jednak pecha, bo trafił kobietę prosto w szyję. Sędzia upadła na ziemię, miała problemy z oddychaniem. Djoković szybko do niej podbiegł, po chwili zjawili się też medycy. Nie dało się ukryć, że poszkodowana była w szoku.
Niektórzy po obejrzeniu nagrań stwierdzili, że Djoković przecież nie uderzył pani arbiter celowo. Znalazło się wielu obrońców Serba, których zdaniem dyskwalifikacja jest zbyt surową karą. Inni przekonują, że decyzja nie mogła być inna.
"Nad czym tu debatować? Przepisy są równe dla wszystkich. Natychmiastowa dyskwalifikacja. Każda inna decyzja byłaby kompromitująca dla organizatorów US Open. Nie obchodźcie się z nim jak z jajkiem za cenę mniejszego show w 2 tygodniu" – napisał dziennikarz Tomasz Smokowski.
Djoković zabrał głos w momencie, kiedy było już jasne, że wyleciał z US Open. "Cała ta sytuacja zasmuciła mnie i zostawiła pustkę. Sprawdziłem, czy osoba na linii czuje się dobrze. Bardzo mi przykro, że sprawiłem jej taki stres. W niezamierzony sposób. To było bardzo złe" – napisał.
Tenisista dodał, że musi wrócić do siebie i przepracować tę sytuację. "Przepraszam US Open i wszystkich związanych z moim zachowaniem" – podkreślił.