Kryzys radiowej Trójki trwa już od miesięcy, a efektem decyzji osób związanych z "dobrą zmianą" są ogromne straty finansowe. Nieoficjalnie wiadomo, że utracone wpływy reklamowe całej instytucji mogą wynosić 5-6 milionów złotych miesięcznie.
Nowe informacje o funkcjonowaniu radiowej Trójki w czasach "dobrej zmiany" opublikowała "Rzeczpospolita". Okazuje się, że stacja zmaga się nie tylko z kryzysem, jeśli chodzi o ramówkę i utratę doświadczonych dziennikarzy.
Według nieoficjalnych szacunków osób związanych z marketingiem Polskiego Radia SA, do których dotarła dziennik, tylko od końca maja, utracone wpływy reklamowe całej instytucji mogą wynosić 5-6 milionów złotych miesięcznie, czyli do końca roku dojdą do ok. 40 milionów.
– Trójka była od dawna koniem pociągowym reklamy Polskiego Radia. Dlatego taka wizerunkowa katastrofa jak z Kazikiem czy nagłym wyrzuceniem Kuby Strzyczkowskiego topi finansowo całe radio. Gdyby nie dotacja Skarbu Państwa, radio poszłoby na dno – przyznała osoba związana z marketingiem PR SA.
Przypomnijmy, że afera wokół radiowej Trójki zaczęła się w maju. Marek Niedźwiecki odszedł ze stacji na znak protestu po oskarżeniach ze strony dyrekcji. Zarzucano mu, że wyniki notowania Listy Przebojów z 15 maja, w którym wygrała krytyczna wobec Jarosława Kaczyńskiego piosenka Kazika "Twój ból jest lepszy niż mój", zostały zmanipulowane.
Po Niedźwieckim z pracy zaczęli odchodzić kolejni dziennikarze. Wydawało się, że jest szansa na uspokojenie sytuacji po tym, jak szefem stacji został Jakub Strzyczkowski. Tyle że ten w sierpniu stracił posadę.