Sara Boruc-Mannei nagrała poruszający film na InstaStories. Wytłumaczyła fanom, dlaczego w ostatnim czasie wyglądała na smutną. Projektantka biżuterii i żona byłego bramkarza reprezentacji czeka na wyniki biopsji. Zaapelowała również do internautów o to, by sami się badali.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
– Cztery tygodnie temu odkryłam, że mam jakąś zmianę w piersi. Na początku wypierałam informację. Starałam się skupiać na innych rzeczach. Sprzyjały temu okoliczności, by nie zwracać uwagi na tę "drobnostkę". Oczywiście to nigdy nie jest drobnostka, bo zdrowie jest najważniejsze, pamiętajcie – powiedziała piosenkarka i projektantka biżuterii, a prywatnie żona Artura Boruca.
Następnie opowiedziała na swoim InstaStories, że była wtedy w trakcie przeprowadzki, a jej dzieci zmieniały szkoły. Miała więc głowę zajętą innymi sprawami. – Ale codziennie jak się kładłam spać, to o tym myślałam i codziennie jak wstawałam rano to też o tym myślałam – przyznała.
Po 2-3 tygodniach żona byłego bramkarz reprezentacji zdobyła się na odwagę i umówiła się na USG. – Okazało się, że będzie konieczna biopsja cienkoigłowa – powiedziała Boruc-Mannei. – Nie opowiadam wam tego dlatego, że mam już wyniki i wszystko jest OK, nie mam ich. Czekam, czekanie jest najgorsze – przyznała i dodała, że wyniki ma poznać jeszcze w tym tygodniu.
W pewnym momencie 35-latce zaczął się łamać głos. Ze łzami w oczach zaapelowała do fanów, by również się badali. – Staram się być dobrej myśli, chociaż nie jest łatwo. Ale po co wam to opowiadam? Żebyście się badali. Żebyście się badały dziewczyny, chłopaki oczywiście też. To nic nie boli. To jest taki pusty frazes, wszyscy o tym mówią: "badajcie się", ale róbcie to regularnie, bo to jest bardzo ważne. Badajcie się też sami, ja sama to wykryłam i dzięki temu szybko zadziałam – podkreśliła.
Sara Boruc-Mannei zapewniła też, że sama biopsja nie boli. – To delikatne nakłucie. Został mi delikatny siniaczek. To nic w porównaniu ze strachem, który się przeżywa w oczekiwaniu na wyniki – dodała. W komentarzach pod jej najnowszym zdjęciem, w którym podziękowała fanom, możemy przeczytać mnóstwo słów wsparcia od fanek. Oto kilka z wpisów.
"My kobiety jesteśmy silne, jesteśmy w stanie przetrwać wszystko. Trzymam mocno za Panią kciuki, trzeba myśleć pozytywnie"
"Ja miałam podejrzenie raka szyjki macicy - czekałam na wynik prawie sześć tygodni. Wiem co czujesz. Ale będzie wszystko dobrze, musi być. Ja w to wierzyłam i jest. Głowa do góry - strach ma wielkie oczy. Trzymam kciuki"
"Jestem w takiej samej sytuacji. Zmiana w piersi, nie wiadomo co będzie... Czekam na kolejne badania i wyniki. Czekanie jest najgorsze"
"Kilka miesięcy temu miałam identyczną sytuację. Wyczuwalna zmiana, szereg badań i wielki strach. Do czasu otrzymania wyników przepłakałam wiele nocy. Okazało się, że to nie było nic groźnego, ale emocji z tamtego okresu nigdy więcej nie chciałabym powtórzyć. Trzymam kciuki, żeby u pani też tak było"